Całkiem niedawno, w odległej galaktyce...

Przejażdżka tym autem to jak poznanie nowej cywilizacji. Nowej formy życia, a może i nowej czasoprzestrzeni. W jednej chwili zapomina się o wszystkich wspaniałych samochodach, które się dotychczas prowadziło.

Po osiągnięciu w ciągu 3,7 sekundy prędkości 100 km/h człowiek nie ma wątpliwości, że to on stanowi tutaj najsłabszy element zestawu. Pojawia się mieszanka podziwu i strachu. Pot zalewa całe ciało, a zmysły zostają zaatakowane ogromną liczbą nieznanych wcześniej impulsów.

Pierwsze wrażenie

Batmobil - Skrzydlak. Idealne połączenie klasyki motoryzacji z technologią przyszłości. Szyku dodaje niepozorny półmatowy srebrny lakier. Schylam się i walę głową w otwierane do góry skrzydło drzwi. Jeszcze wtedy nie wiedziałem, że to właśnie "Obcy" dał mi pierwsze ostrzeżenie: "Nie jestem normalnym samochodem i lepiej dla ciebie, żebyś szybko zdał sobie z tego sprawę".

Siadam w fotelu, w ciasnym kokpicie. Jest komfortowo i bardzo nowocześnie. Trochę się uspokajam, a nawet doznaję - ten jeden jedyny raz - lekkiego zawodu. Czyżby kolejny, nafaszerowany elektroniką samojeżdżący plasticar? Automat? Na szczęście są też łopatki. Podnoszę wzrok i uśmiecham się na widok daleko wystającej maski. Rozglądam się na boki i do tyłu. Widoczność jest słaba. Wkrótce okazuje się, że nie ma to żadnego znaczenia...

Reklama

Pomruk bestii

Engine Start! Pojawia się przepiękny, basowy odgłos. Natychmiast wyłączam radio. Szkoda stracić choćby sekundę tej symfonii. Jak genialnie, że goście z Mercedesa i AMG zbudowali tego potwora z silnikiem V8. Żadne bzyczenie, żadne turbinki, tylko duża pojemność i 8 cylindrów - stara szkoła mocy.

Lekkie dotknięcie gazu i pomruk zamienia się w ryk. Zadrżałem i natychmiast nabrałem respektu. Od tego momentu wiedziałem już, kto tu rządzi.

Witaj w świecie SLS

Kawałek przejechałem spokojnie, rozkoszując się dźwiękiem basu znanego mi tylko z klubowych imprez dubstepowych. Każde naciśnięcie na gaz było jednak jak ryk stada goryli, więc pierwszy odcinek pustej drogi wykorzystałem na sprawdzenie, co ten potwór potrafi. I wtedy stało się...

To było jak przejście na drugą stronę lustra, pierwsze lądowanie na Księżycu albo wzięcie pigułki w Matriksie.

Nigdy nie latałem, siedząc za sterami odrzutowca, ale teraz mogę powiedzieć, że takim odrzutowcem jechałem! Wrażenia są niesamowite, tempo przyspieszania takie, że całe ciało dziwnie reaguje od przeciążeń, wariuje błędnik.

Kątem oka zerknąłem na prędkościomierz. Pokazywał 120 km/h, ale wskazówka ledwo dobijała do 1/3 skali; nawet chwilę jej szukałem, bo nie jestem przyzwyczajony do wskaźnika wyskalowanego do 340 km/h.

Kilka zakrętów szybko przekonało mnie, że zawieszenie jest twarde, a wóz świetnie klei się do drogi, za to układ kierowniczy, jak w prawdziwej wyścigówce, jest niezwykle czuły i nerwowy, zmuszający kierowcę do ciągłej uwagi. To nie jest koń, którym można się wozić. Jego da się tylko ujeżdżać.

Nie igraj z Obcym

SLS to pierwsze auto, w którym nie odważyłem się nawet zapytać, gdzie wyłącza się systemy wspomagające trakcję. Za to odważyłem się sprawdzić, co się dzieje po przełączeniu skrzyni w tryb sport. Zatrzymałem się, wcisnąłem gaz w podłogę, tył auta lekko zamyszkował... Raz, dwa, trzy, trzy i pół i już!

Wtedy zdałem sobie sprawę z tego, że dobrze, że jest automat - w tak krótkim czasie nie zdążyłbym dwukrotnie zmienić biegów. Przy 100 km/h ośmiobiegowa skrzynia ma już trzeci bieg. Podobnie jak zjawiskowe jest przyspieszenie, tak niezwykłe jest hamowanie. Ogromne tarcze, większe niż koła wielu aut, powodują, że przy hamowaniu pasy wbijają się w klatkę piersiową, dusząc i chyba zostawiając ślady na skórze.

W tej galaktyce obowiązują inne prawa fizyki. Dlaczego obowiązują te same przepisy drogowe? Poproszę chociaż o kawałek toru wyścigowego do testowania tego zjawiska. No dobra, bez przesady - jechałem SLS. A może to był tylko sen?

Tekst napisał czytelnik, któremu udostępniliśmy samochód do testu. Wrażanie z jazdy kolejnego kierowcy SLS AMG już wkrótce na naszych łamach. Jeżeli i ty chciałabyś/chciałbyś sprawdzić nasze "testówki", napisz do nas.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy