A jednak można jechać!

Szczecińscy urzędnicy niewłaściwie zinterpretowali przepisy ustawy nowelizującej Prawo o Ruchu Drogowym.

To oni jako pierwsi poinformowali o nowym zapisie, według którego osoba kierująca pożyczonym samochodem, musi mieć pisemne upoważnienie od właściciela. Taki przepis co prawda istnieje, ale dotyczy tylko samochodów zarejestrowanych za granicą.

Zamieszanie wzięło się prawdopodobnie z błędu urzędnika biura obsługi klientów, który nie doczytał ustawy. O zmianach, jak sam przyznał, poinformował też policję.

-Policja była zaskoczona tym przepisem. Poproszono o skserowanie tego przepisu. Wręczyłem im i teraz prawdopodobnie komenda ruchu drogowego zastanawia się, jak ten przepis wykonywać - mówił reporterowi RMF FM Piotr Gonerko, zastępca dyrektora szczecińskiego biura obsługi klientów, który zajmuje się w urzędzie sprawami komunikacyjnymi od wielu lat.

Okazuje się jednak, że policjanci mogą zażądać takiego dokumentu, ale tylko wtedy, gdy auto jest zarejestrowane poza granicami kraju. To nie nowy przepis, który miał na celu zmuszenie Polaków do przerejestrowania sprowadzanych samochodów, a tym samym uiszczenia wysokich (wtedy jeszcze) opłat. Przepis ten uniemożliwiał również ominięcie zakazu sprowadzania do Polski samochodów starszych niż 10-letnie.

Reklama

Nie tylko szczecińscy urzędnicy źle zinterpretowali ten przepis. Również i pracownicy magistratów z innych miast podobnie zrozumieli zapis ustawy.

Prawo nie zostawia miejsca na domysły

- Ten przepis nie pozostawia miejsca na domysły, czy interpretację, więc urzędnicy nie mogli źle zinterpretować prawa - powiedział reporterowi RMF FM podinspektor Mariusz Sokołowski, rzecznik Komendy Stołecznej Policji. - Ten przepis ma zastosowanie wyłączne do pojazdów z zagranicznymi tablicami rejestracyjnymi. Odnosi się wyłącznie do tych kierowców, którzy prowadzą taki samochód, a jednocześnie nie są wskazani w dokumencie rejestracyjnym jako właściciele tego pojazdu. Wynika to wprost z Ustawy Prawo o Ruchu Drogowym. Każdy policjant drogówki, nawet jeśli nie zna jej na wyrywki, kodeks drogowy zawsze ma w radiowozie.

RMF/INTERIA
Dowiedz się więcej na temat: RMF | urzędnicy | Prawo o ruchu drogowym
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy