​List o zachowaniach i postawach kierowców ciężarówek

Jeden z naszych czytelników przysłał list, który może być punktem wyjścia do dyskusji o zachowaniach i postawach kierowców ciężarówek...

"Uczestniczyłem ostatnio w rozmowie, która dała mi sporo do myślenia. Zaczęło się od pewnej sytuacji na drodze. Otóż przez dłuższy czas jechałem za cysterną z paliwem. Było zbyt wąsko i kręto, aby ją bezpiecznie wyprzedzić. Po kilku kilometrach kierowca tego pojazdu włączył prawy kierunkowskaz i zjechał na chwilę na przystanek autobusowy, najwyraźniej po to, by mnie przepuścić. Widząc ten gest, mój pasażer, człowiek, którego w sumie znam słabo, zaczął rozpływać się w pochwałach na temat kierowców ciężarówek. Według niego stanowią oni grupę uczestników ruchu nie tylko najbardziej doświadczonych i najsprawniejszych, ale też najrozsądniejszych, najbardziej przewidujących i wybitnie uprzejmych. Dlatego  powinni stanowić wzór dla wszystkich pozostałych użytkowników dróg. Próbowałem nieśmiało nie zgodzić się z powyższą opinią. Powołałem się na swoje, niekoniecznie pozytywne doświadczenia, mówiąc, że zachowanie spotkanego przez nas szofera cysterny to raczej wyjątek, nie reguła. Powołałem się też na codzienne doniesienia mediów o niesprawnych, przeciążonych samochodach, o przekraczaniu dopuszczalnej prędkości i łamaniu innych przepisów ruchu, o fałszowaniu dokumentów, rejestrujących czas pracy.

Mój rozmówca przyznał, że owszem, tak bywa, ale za powyższe grzechy trzeba winić nie kierowców, lecz przede wszystkim ich pracodawców. Ze sknerstwa niedbających o pojazdy i pracowników, zmuszających swoich ludzi do nadmiernego pośpiechu i wysiłku. Zresztą według niego niesławnymi bohaterami wielu incydentów, o czym się nie wspomina, są jadący tranzytem przez nasz kraj kierowcy zagraniczni: litewscy, ukraińscy, białoruscy... To wśród nich najczęściej notuje się również przypadki pijaństwa. Przybysze ze wschodu umilają sobie długotrwały postój na parkingu libacjami z kolegami, a potem, nie zdążywszy jeszcze do końca wytrzeźwieć, wyruszają dalej w trasę.

Reklama

Zastanawiając się, kto miał w opisanym sporze rację, trafiłem na ciekawą informację z Norwegii. Otóż tamtejsza policja zatrzymała ostatnio dwie ciężarówki marki Volvo, należące do firmy z Holandii, czyli, wedle obecnie obowiązującego nazewnictwa - Niderlandów. Na specjalistycznych naczepach przewoziły one z Bergen do portu w okolicach Oslo wielkie kruszarki. Nie dość, że oba zestawy przekraczały dopuszczalną szerokość i jechały bez koniecznego w tej sytuacji pilota, to ruszyły w podróż w niedzielę, gdy w Norwegii obowiązuje zakaz wykonywania transportu ponadnormatywnego. Za takie wykroczenia przewoźnikowi grozi teraz kara w łącznej wysokości 194 tys. koron, czyli około 19 tys. euro.

Uff... a zatem nie tylko nasi i inni Słowianie... Z drugiej strony nie znamy narodowości kierowców obu wspomnianych ciężarówek i wszystkich okoliczności sprawy. Dlatego nie warto zanadto się cieszyć z cudzej wpadki."

Tyle nasz czytelnik. A my zapraszamy do udziału w ankiecie.


***
Mateusz Borek zaliczył wpadkę na wizji!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama