Klasyk to nie tylko dobra inwestycja

Rzucił prace w korporacji, by robić coś zupełnie innego. Zaczął handlować samochodami, ale nie byle jakimi. Przez jego ręce przewinęło się wiele aut, w tym m.in. Porsche 914 2.0, Mercedes W126 420SE, a ostatnio klient przyjechał po Buicka Rivierę 7.0 V8 z 1968 r. Z Piotrem Sielickim rozmawiamy o modzie na youngtimery, jakie auta najlepiej się u nas sprzedają no i kiedy jest najlepszy czas na zakup klasyka.

Juliusz Szalek: Jakie najdziwniejsze zamówienie udało ci się zrealizować?

Piotr Sielicki: To był chyba Fiat 125p sprzedany do Szwajcarii.

Czy faktycznie jest boom na klasyki, czy tylko się o nim mówi. Słowem, czy jest ruch w interesie?

Boom jest już od kilku lat i obecnie zainteresowanie klasykami w Polsce stale rośnie, ale rynek zaczyna wykazywać pewne symptomy stagnacji. Oferta samochodów jest znacznie większa, niż rok czy dwa lata temu. Stało się tak za sprawą mody na klasyki, którą nawet zwykli importerzy samochodów zza granicy, a nawet autoryzowani dealerzy, np. marki Mercedes, starają się wykorzystać i po prostu na niej zarobić.

Jakie klasyczne samochody najczęściej kupują Polacy? W przypadku zwykłych aut używanych obowiązuje magiczne 30 tys. zł. Tutaj też jest tego typu granica?

Najpopularniejsze są samochody w granicach do 30 tys. zł. Najlepiej, gdy auto jest w stanie fabrycznym lub po niewielkich poprawkach. Zarówno wśród poszukujących, jak i sprzedających klasyki dominuje marka Mercedes oraz samochody z okresu PRL. Z drugiej strony nie brakuje także droższych aut np. Porsche czy amerykańskich klasyków z lat 70. W ich przypadku ceny dochodzące do 100 tys. zł nikogo nie dziwią.

Reklama

A kto najczęściej kupuje takie samochody? Młodzi, znudzeni swoim codziennym autem, czy osoby, które myślą o inwestycji?

Nie da się jasno tego określić. Wśród ludzi młodych zainteresowanie motoryzacją w ogóle nieco spada, ale jest oczywiście grupa zainteresowana klasykami. Najwięcej kupujących jest jednak w wieku około 30-40 lat traktujących auta jako hobby i spełnienie marzeń sprzed lat. To ludzie, którzy dorobili się już pewnego majątku i mogą sobie pozwolić na taki wydatek. W końcu sezon nie jest długi, a wydatki i koszty utrzymania auta spore.

Czy polski ryk jest na tyle rozwinięty, że zdarzają się jakieś niespodziewane oczekiwania, na przykład auto w specyficznym kolorze, specyfikacji, wersji?

Wśród polskich klientów niestety przeważają zamówienia na auta bardzo standardowe. Zarówno pod względem modeli, jak i kolorystyki. Właśnie dlatego auta, które do nas trafiają, są do siebie podobne. Starając się sprzedać samochody w bardziej niecodziennych specyfikacjach, musimy liczyć się z tym, że dłużej będziemy szukali nabywcy. Zdarzają się jednak ciekawe zamówienia. Zgłosił się do nas klient, który koniecznie chciał kupić Porsche 911 Carrera 3.2. Niby nic nadzwyczajnego, ale nie wchodził żaden inny kolor, tylko żółty.

A co z drogimi autami? Czy samochody o wartości przekraczającej 200 tys. zł też są chodliwe? Czy to już rzadkość?

Nie jest to podstawa polskiego rynku klasyków i youngtimerów, ale nie można powiedzieć, że takie samochody się nie sprzedają. Wśród miłośników prawdziwych aut zabytkowych kwoty transakcji są często wielokrotnie wyższe, niż 200 tys. zł. Tutaj mówimy już o samochodach rzadkich, świetnie utrzymanych lub po odbudowie. Takie auta nie służą już do codziennego użytkowania. Raczej pokazywane są na wystawach, targach lub używane do okazjonalnych przejażdżek.

Czy hasło "szwajcar" działa na ludzi jak magnes? Skąd sprowadza się takie auta.

Szwajcaria na pewno działa na wyobraźnię, ale chyba nie do końca tak, jak w przypadku zwykłych samochodów. Dobry egzemplarz klasyka z Niemiec czy Włoch będzie tak samo ceniony, jak ze Szwajcarii. Pochodzenie nie wpływa na cenę. Liczy się stan auta.

Muszę przyznać, że coraz trudniej jest znaleźć ładnego klasyka, który nigdy wcześniej nie był już jako klasyk sprzedany. Zajmując się tym zawodowo, większość samochodów tak naprawdę znamy. Żeby znaleźć coś ciekawego, trzeba szukać w nowych miejscach. Japonia jest jednym z nich. Tam auta sprzedaje się na licytacjach, a licytować mogą osoby z uprawnieniami, dobrze poruszające się po lokalnym rynku. Dlatego podczas aukcji korzystamy z pomocy zaprzyjaźnionych Japończyków. To oni w naszym imieniu licytują i załatwiają formalności. My czekamy na auta, aż przypłynie do Polski.

Zdarzają się oszustwa jak w Europie? Sprzedający próbuje ukryć jakieś uszkodzenia albo tuszować historię samochodu?

To jest zupełnie inaczej zorganizowany świat. Każde auto wystawione na licytację jest dokładnie sprawdzane i poddawane ocenie przez niezależnych ekspertów. Ich ocena jest zawsze rzetelna i zgodna ze stanem faktycznym. Jeśli coś jest uszkodzone w aucie, to jest to zapisane. Nawet stan lakieru i ogólny wygląd auta podlegają ocenie.

Jak myślisz skąd w Polsce fenomen takich marek jak Mercedes i BMW. Porsche to rozumiem, ale nawet popularne Mercedesy i BMW urastają do miana legendarnych?

To rzeczywiście ciekawe. Myślę, że ma na to wpływ fakt, iż Mercedes ma u nas szczególną historię. Zawsze był synonimem luksusu i podkreślał majętność właściciela. To widać zarówno w klasykach, jak i współczesnych autach tej marki. Z kolei rynek zabytkowych BMW jest w Polsce znacznie mniejszy i tyczy się bardziej youngtimerów. Sprzedaż np. modelu serii 7 z lat 80. jest znacznie trudniejsza niż w przypadku Mercedesa klasy S z tego samego okresu. Z kolei Audi nie jest tak popularne, bo, paradoksalnie, wypływ ma na to bardziej nowoczesnych wygląd aut z lat 80. i 90., a wcześniej Audi nie produkowało aż tylu popularnych modeli co np. Mercedes.

Kiedy jest dobry moment na zakup klasyka?

Ze strony kupującego to zdecydowanie koniec sezonu i zima, kiedy właściciele stają przed problemami garażowania i używania innego samochodu w tym okresie. Boom cenowy z kolei zawsze ma miejsce na wiosnę, wtedy pojawiają się też na rynku ciekawsze okazy.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy