Jesteś fanem oldtimerów? To jesteś (prawie?) jak Hitler!

Chociaż perspektywa emigracji codziennie kusi miliony rodaków, życie w kraju nad Wisłą ma jedną niepodważalna zaletę. Gdy wydaje się, że nic nie jest już nas w stanie zaskoczyć przychodzi kolejny dzień...

Z zaciekawieniem przeczytaliśmy doniesienia serwisu LoveKrakow.pl, o tym, że ekologom z Polskiego Klubu Ekologicznego (PKE) nie podoba się cykliczna wystawa samochodów zabytkowych, która co roku odbywa się na krakowskim rynku. Za niedorzeczną uważają sytuację, w której miłośnicy oldtimerów przyłączyli się do kampanii na rzecz zwalczania chorób nowotworowych.

"Absurd tej kampanii polega na tym, że w spalinach samochodowych jest wiele związków chemicznych inicjujących nowotwory. A samochody zabytkowe nie mają żadnych urządzeń oczyszczających spaliny więc przejazd przez Rynek będzie się wiązał z poważnym zanieczyszczeniem Rynku i uliczek doprowadzających, co może zagrozić tysiącom ludzi tam zgromadzonych" - grzmi na łamach LoveKrakow.pl Zygmunt (nie wiedzieć czemu, podpisany jako Zbigniew) Fura z Zarządu Okręgu Małopolska Polskiego Klubu Ekologicznego.

Reklama

Biorąc pod uwagę ekologiczne nastawienie przedstawiciela PKE taką argumentację można zrozumieć. Trudno jednak nie zauważyć, że wśród zabytkowych pojazdów z reguły próżno szukać, najgroźniejszych dla zdrowia, samochodów z silnikami wysokoprężnymi. Sama parada, która każdego roku przyciąga na rynek tysiące osób (w opinii ekologów ryzykują życie), nie oznacza przecież, że Droga Królewska zamieni się w obwodnicę, a w Sukiennicach pojawią się autostradowe bramki. Pomijamy już fakt, że to również świetny przyczynek do wystawy uświadamiającej zwiedzającym, jak wielki postęp dokonał się na przestrzeni lat w konstrukcji pojazdów właśnie za sprawą troski konstruktorów o środowisko!

Zanim jednak zdążyliśmy włączyć się w polemikę, kolejny z przytoczonych argumentów sprawił, że - całkiem dosłownie - zbieraliśmy szczęki z podłogi. Pozwoliliśmy sobie przytoczyć go w całości, bo nie czujemy się na siłach, by - korzystając z omówienia na prawach cytatu - oddać sens tej brawurowej wypowiedzi:

"Trzeba też przypominać takie fakty jak używanie spalin samochodowych w ruchomych komorach gazowych przez hitlerowskie Niemcy. To są fakty, które niestety w takiej sytuacji należy przywołać." - dodaje Fura, który - uwaga - legitymuje się stopniem doktora!

Oczywiście liczne wystąpienia posłanki Pawłowicz (również z naukowym tytułem doktora, "profesor" to jej stanowisko na uczelni, na której już nie pracuje) pokroju "Nie potraficie mordy otworzyć bez obrażania" sprawiają, że do tytułów naukowych podchodzimy ostatnio z coraz większym dystansem. Mimo wszystko, od osoby która - przynajmniej w teorii - reprezentować powinna pewien określony poziom, spodziewalibyśmy się przynajmniej umiejętności logicznego myślenia, nie mówiąc już o - szeroko pojętym - wyczuciu.

Absolutnie nie jesteśmy w stanie pojąć, jak osoba o zdrowych zmysłach porównywać może prospołeczną imprezę promującą zdrowy tryb życia z odrażającymi zbrodniami hitlerowskich Niemiec? W żaden sposób nie mieści się to w naszych magistersko-inżynierskich głowach...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy