Powstaje film o fabryce samochodów w Oświęcimiu

Najmłodsza polska placówka samochodowa "Oświęcim" - tak przedwojenne gazety nazywały fabrykę samochodów, która powstała w mieście, które obecnie kojarzone jest głównie z niemieckim obozem zagłady. Grupa pasjonatów z Oświęcimia po raz kolejny chce pokazać, że dzieje ich małej ojczyzny znad Soły to nie tylko tragiczne losy więźniów KL Auschwitz, ale część historii Polski. Również tej motoryzacyjnej.

Fabryka, czy też montownia samochodów "Oświęcim-Praga", została w mieście nad Sołą założona w 1929 roku przez hr. Artura Potockiego i hr. Rogera Raczyńskiego - ze strony polskiej - oraz przy współpracy z czechosłowacką wtedy firmą Ćeskomorawska Kolben-Danek S.A. Kierownictwo montażu samochodów objął inż. Szorubek, wraz z kilkoma czeskimi instruktorami. Resztę pracowników montowni stanowili Polacy.

- W momencie największego rozkwitu placówki personel zakładu liczył około 300 osób - mówi Mirosław Ganobis, badacz i miłośnik historii Oświęcimia. - Według ówczesnych kryteriów była to fabryka średniej wielkości. Ze względu na przewagę polskiego kapitału prezesem zakładu został hr. Potocki, zaś funkcje wiceprezesa objął dr Kolben z Pragi.

Reklama

Montowania samochodów "Oświęcim-Praga" była bardzo ważna nie tylko w mieście Oświęcim, gdzie dawała pracę sporej liczbie mieszkańców, ale również wpisała się w ówczesną mapę polskiego przemysłu motoryzacyjnego. Fabryka ta miała swoje przedstawicielstwa w całej Polsce: w Warszawie, Poznaniu, Sosnowcu, Katowicach, Krakowie, a nawet we Lwowie.

- Warto zaznaczyć, że samochody z Oświęcimia posiadali Wojciech Kossak, Jan Kiepura, artystka kabaretowa i rewiowa Zizi Halama i wielu innych celebrytów tamtych lat - zauważa Ganobis.

Największą jednak reklamą był bezprecedensowy wyczyn auta "Oświęcim-Praga" - udział w rajdzie Monte Carlo w zimie 1931 roku z polską załogą w składzie: Adam Potocki, Stanisław Barylski, Ignacy Kołupajło. Wówczas jechali  ośmiocylindrowym modelem Gran.

- Według danych, które posiadam, w przedwojennych latach wyprodukowano u nas w sumie około 1600 sztuk pojazdów - podaje miłośnik historii Oświęcimia.

Aby rozpowszechnić historię tego, jednego z najwcześniejszych, a nie do końca pamiętanych wątków polskiej motoryzacji, grupa pasjonatów historii Oświęcimia  postanowiła nakręcić film. Zależy im również na pokazywaniu przedwojennych dziejów miasta, przysłoniętych przez tragiczną historię niemieckiego obozu Auschwitz, który okupanci umiejscowili na obrzeżach Oświęcimia. I nie jest to nie pierwsza ich produkcja.

- Mamy na swoim koncie dwa filmy. Pierwszy to "Oświęcim-Auschwitz. Na styku dwóch światów", drugi to "Oświęcimski Kartel Rybny" (dostępne na platformie YouTube - przyp. red.). W obu tych obrazach pokazujemy dawne lata naszego miasta i czasy obecne - wyjaśnia Mirosław Ganobis. - Teraz zaczynamy prace na przygotowaniem się do pierwszego "klapsu" o oświęcimskiej perełce motoryzacji. Sporo czasu pochłaniają nam sprawy organizacji, czyli poszukiwania samochodów Praga, scen filmowych, ale z tym sobie radzimy. Nadal jednak poszukujemy sponsorów.

- Poprzednie filmy  były sponsorowane w większości przez nas samych, jednak wtedy potrzebny budżet był znacznie mniejszy niż obecny - przyznaje przedstawiciel miłośników historii Oświęcimia. - Wynajem  samochodów jest kosztowny, zaangażowaliśmy profesjonalistów, operatorów zdjęć. Do tego wyjazdy plenerowe, przygotowanie scenerii... tutaj nie ma zabawy, przed nami ciężka praca  - nie kryje entuzjazmu Mirosław Ganobis.

Łukasz Razowski


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama