Skutery, czyli nasi urzędnicy nie potrafią liczyć do trzech

Lubicie pizzę? Ja też! Fajnie jest zamówić ją sobie do domu. Jeżeli mieszkacie w dużym mieście, warto zrobić to teraz, bo już za chwilę może okazać się to niemożliwe.

Zabraknie mozzarelli czy anchois? Nie, po prostu nie będzie miał kto jej przywieźć, a skutery do tego służące zaczną rdzewieć na parkingach. Wszystko dlatego, że nasi urzędnicy nie potrafią liczyć do trzech. Posłuchajcie...

Absurd prawny albo typowy w Polsce bałagan powoduje, że w tej chwili w niektórych miastach, na przykład w Warszawie czy Wrocławiu, nie prowadzi się w ogóle szkoleń dotyczących pewnych kategorii prawa jazdy. Konkretnie AM oraz A2, czyli właśnie: skutery (motorowery), trójkołowce, lekkie quady oraz słabsze motocykle. W innych powiatach czy miastach (czyli powiatach grodzkich) zajęcia odbywają się bez żadnych przeszkód. O co chodzi?

Reklama

W styczniu ubiegłego roku weszły w życie niektóre przepisy ustawy o kierujących pojazdami. Wprowadziła ona nowe kategorie prawa jazdy - m. in. właśnie AM i A2. Żeby szkolić kursantów, instruktor musi legitymować się przynajmniej 3-letnim stażem w prowadzeniu zajęć w tej właśnie kategorii. Elementarny rachunek wskazuje, że jeśli kategorie te zostały wprowadzone ustawą w styczniu ubiegłego roku, to nikt w Polsce nie może mieć wymaganego 3-letniego stażu. Na to musimy poczekać jeszcze przynajmniej półtora roku.

Dochodzi do sytuacji dziwacznych. Znam dużą szkołę nauki jazdy, posiadającą oddziały w wielu miastach, i w niektórych szkoli ona po staremu, a w niektórych - wcale. Kursanci krążą więc z miasta do miasta, żeby szkolić się tam, gdzie przepisy interpretuje się tak, że szkolić można.

Żeby pokazać cały absurd sytuacji, warto zauważyć, że zgodnie z polskim prawem, szkółka nauki jazdy z jednego powiatu może także szkolić w powiatach ościennych. Czyli ośrodek szkolenia kierowców zarejestrowany w Warszawie nie może prowadzić kursu na te kategorie, ale zarejestrowany w którymś z powiatów satelickich wokół Warszawy, może szkolić również w stolicy!

Dlaczego niektóre powiaty czy miasta, takie jak np. Białystok, Lublin czy Olsztyn, szkolą bez żadnego problemu? To proste i typowo polskie - inaczej interpretują ten przepis. Podchodzą doń w sposób następujący: skoro instruktor może szkolić na wyższą kategorię prawa jazdy (A, czyli na wszystkie motocykle), to może też szkolić na kategorie niższe, czyli AM i A2. Trudno odmówić temu rozumowaniu logiki.

Powiaty oczywiście same na to nie wpadły. Ponieważ sprawa w branży jest powszechnie znana, niegdysiejsze Ministerstwo Infrastruktury wymyśliło swoistą łatę. W piśmie, skierowanym do prezesa Polskiej Federacji Stowarzyszeń Szkół Nauki Jazdy, czytamy m. in.: "Ze względu na fakt, że uprawnienia do kierowania w zakresie kategorii A dają uprawnienia do kierowania pojazdami w zakresie kategorii AM, A1, A2, to w ocenie Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej instruktor nauki jazdy posiadający uprawnienia w zakresie kategorii A posiada odpowiednią wiedzę i umiejętności do prowadzenia szkolenia w zakresie kategorii AM, A1 i A2". Podpisał Andrzej Bogdanowicz, dyrektor departamentu transportu drogowego. Na marginesie - uważny czytelnik wie, że mowa o byłym urzędniku (przestał nim być w...hm, okolicznościach budzących zainteresowanie opinii publicznej; ale mi ładnie wyszedł ten eufemizm ) nieistniejącego już ministerstwa.

Niemniej stanowisko to jest w wielu ośrodkach traktowane jako obowiązująca wykładnia prawa i w tych powiatach szkoli się po staremu. Inne miasta mówią: "tak, ale ocena ministerstwa nie jest w Polsce źródłem obowiązującego prawa, a w przepisach czytamy co innego". Co więcej: "wiedza i umiejętności do prowadzenia szkoleń" to jednak nie to samo, co uprawnienia. I według nich szkolić nie wolno.

Problem jest znany w obecnym Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju. Widzi ono konieczność znowelizowania tego bubla prawnego. Nowelizacja ma polegać właśnie na "dodaniu do ustawy zapisu, że instruktor, który ma uprawnienia do szkolenia na wyższą kategorię prawa jazdy, może też szkolić kandydatów na kategorie niższe", zaś ma się stać to niebawem, gdyż "Obecnie w Sejmie trwają końcowe prace legislacyjne nad tym projektem w celu jak najszybszego przekazania go do uchwalenia." Tyle Piotr Popa, rzecznik ministerstwa. Ale czas ucieka, a podobną odpowiedź dostałem już jakieś pół roku temu!

Bardzo możliwe, że czarny scenariusz się nie spełni, i że chłopaki nadal będą śmigać skuterami po mieście z dobrym jedzonkiem, ale po prostu nikt sobie nie będzie zawracał głowy zdobywaniem papierów. A chyba nie o to chodziło przy wprowadzaniu nowej ustawy.

Z drugiej zaś strony - czy ktoś potrafi zgadnąć, o co chodzi naszym władzom wprowadzającym rozmaite prawa, zresztą nie tylko w tym wypadku? A potem interpretacja tych przepisów spada na barki urzędników, z których każdy robi to tak, jak mu się żywnie podoba.

Tomasz Bodył

Autor jest dziennikarzem TVN Turbo

Polub MOTO INTERIA na Facebooku. Tam znajdziesz więcej zdjęć, ciekawostki i... konkursy. Do wygrania wkrótce samochód na weekend!. Wystarczy kliknąć TUTAJ.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy