Przed operacją zapłać mandat!

Jedna ze stacji telewizyjnych ma w ramówce cykl reportaży ze szpitalnego oddziału ratunkowego w warszawskim szpitalu.

Taka rzecz to samograj. SOR jest bowiem miejscem, w którym zawsze dzieje się coś ciekawego, a ludzie chętnie oglądają na ekranie cudze nieszczęścia.

Jednym z bohaterów programu w minioną niedzielę był pokiereszowany w wypadku motocyklista. W ciężkim stanie, ale przytomny. Prawdziwa jatka dla ludzi o mocnych nerwach. Kamera w zbliżeniu pokazuje krwawy ochłap, w który zamieniła się wskutek otwartego złamania lewa ręka nieszczęśnika, a potem zafrasowaną twarz lekarza, który mówi coś o konieczności natychmiastowej interwencji chirurga. Wtedy jednak odzywa się głos spoza kadru, oznajmiający, że zanim ranny trafi na salę operacyjną, najpierw musi zapłacić mandat za nieostrożną jazdę (zapamiętaliśmy tę kwestię zapewne niedokładnie, ale byliśmy w szoku).

Reklama

Kamera odjazd, szerszy plan i widzimy, że tuż obok stołu, na którym spoczywa motocyklista, stoi umundurowany policjanta z bloczkiem mandatowym w ręku.

Oby była to inscenizacja na potrzeby telewizyjnego widowiska, a nie standardowe postępowanie z ofiarami wypadków drogowych. Jeśli jednak samo życie, to... aż strach pomyśleć.

Jakiś błąd, fatalny zbieg okoliczności, huk, zgrzyt rozdzieranych blach... Odzyskujesz przytomność w szpitalu i kogo spodziewasz się nad sobą zobaczyć. Lekarzy? Pielęgniarki? Niechby anioła stróża... Nie, pochyla się nad tobą funkcjonariusz drogówki, informujący, za co zostajesz ukarany, ile dostajesz za swoje wykroczenie punktów i że możesz nie przyjąć mandatu, a wtedy sprawa zostanie przekazana do sądu.

Jak potoczyły się losy rannego motocyklisty? Nie wiadomo. Na zakończenie programu powiedziano tylko, że jego stan się pogorszył, pacjent pozostał na oddziale intensywnej opieki medycznej, a uszkodzenie nerwu obwodowego grozi, że chłopak nigdy nie będzie mógł już poruszać złamaną ręką.

Mamy nadzieję, że przeżył. W przeciwnym razie rodzinę o jego śmierci mógłby zawiadomić komornik, uprzedzając na wstępie, że zmarły pozostawił długi - niezapłacony mandat.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: mandat
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy