Polski fiat coupe 1500

W 1971 roku FSO świętowała 20-lecie.

A ponieważ jej były pracownik, Tadeusz Wrzaszczyk, został ministrem przemysłu w ekipie Edwarda Gierka, jubileusz musiał być i był wydarzeniem, które uświetnił pokaz nowego auta - polskiego fiata coupe 1500.

Powstawał on w imponującym tempie. Zbigniew Wattson zaprojektował piękne, sportowe nadwozie, godne Pininfariny. Szerokie, niskie, z zadartym tyłem, które jednak na fiatowskim, dużo węższym podwoziu, mimo szerokich kół aluminiowych z oponami 185/70-13, wyglądało jak ubranko ze starszego brata. Przy tym wzdłużne resory piórowe i ich wieszaki, które wystawały z tyłu, sprawiały wrażenie, że to jakaś "samoróbka".

Przód też wymagał przynajmniej spoilera, bo był zbyt podkasany i wystawały fragmenty osprzętu silnika. Szerokie nadwozie zmusiło konstruktora do zaprojektowania bardzo grubych drzwi i osłon tylnych błotników, które nie wyglądały zbyt estetycznie, podobnie jak ogromna i prosta do bólu tablica przyrządów.

W sumie jednak był to jeden z ładniejszych samochodów studyjnych wykonanych na Żeraniu. Do napędu wybrano oryginalny półtoralitrowy silnik z fiata 125, o mocy 90 KM, którego nie kupiono wraz z licencją, bo był za drogi.

Lekkie, bo ważące raptem 990 kg auto, rozwijało prędkość 170 km/godz.

Konstruktorem zaprojektowanego przez Wattsona nadwozia z żywic był inż. Sławomir Murawski, konstruktorem całości natomiast inż. Mirosław Górski. Mówiono o możliwości podjęcia produkcji podobnego samochodu, bo Wrzaszczyk już miał w głowie pomysł na socjalistyczny koncern samochodowy Pol-mo. W nim było już miejsce na Zakład Krótkich Serii, ale w rzeczywistości ZKS przybrał formę montowni włoskich Fiatów. Tak było taniej.

Reklama

Zbigniew D. Skoczek

tygodnik "Motor"
Dowiedz się więcej na temat: Fiat | Fiata | coupe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy