Zaskakująca decyzja. Polski supersamochód zmieni wygląd. Dlaczego?

W czerwcu ubiegłego roku w Warszawie odbyła się specjalna, przeznaczona dla udziałowców, zamknięta prezentacja "pierwszego polskiego supersamochodu" - arrinery.

Poza szczegółami dotyczącymi konstrukcji, poznaliśmy wówczas również wygląd auta. Niedługo później producent opublikował pierwsze zdjęcia pojazdu w ruchu, fotografie polskiego samochodu trafiły do zagranicznej prasy branżowej.

Okazuje się jednak, że finalna wersja arrinery nie będzie wcale przypominać prototypu. Jak czytamy w oficjalnym komunikacie prasowym jak dotarł do naszej redakcji, samochód otrzyma gruntownie przeprojektowane nadwozie, którego kształty poznamy pod koniec lipca, gdy producent opublikuje "fotorealistyczne rendery" nadwozia.

Oficjalnie - jeśli wierzyć komunikatowi - "zmiany stylistyczne zostały podyktowane koniecznością dostosowania się do najnowszych trendów w stylistyce supersamochodów. Częściowy wpływ na decyzję o zmianach miał także aspekt techniczny, w tym zmiana umiejscowienia wlotów powietrza oraz kwestie związane z aerodynamiką".

Reklama

Nie sposób jednak nie zauważyć, że informacja dotyczące przeprojektowania kształtów nadwozia pojawiły się po doniesieniach jednego z polskich serwisów motoryzacyjnych, który zarzucił twórcom auta kopiowanie Lamborghini używając w stosunku do arrinery słowa "replika".

Zarząd Arrinera Automotive S.A. broni się przed takimi zarzutami podkreślając, że decyzja o rozpoczęciu prac nad zmianami w karoserii zapadła w pierwszej połowie 2011 roku. Zdaniem przedstawicieli firmy przez ostatnie 14 miesięcy powstały setki rysunków w 2D i 3D, powstał również model w skali 1:4, którego celem jest dopracowanie detali nadwozia. Obecnie trwa końcowy etap analizy aerodynamicznej (uwzględniający prędkości ok. 360 km/h) wykonywany przez Politechnikę Warszawską.

Faktycznie, cześć zachodnich portali opublikowała informacje o planowanej zmianie wyglądu auta na kilka dni przed tym, gdy polskie media użyły w stosunku do arrinery słowa "replika". Wypada jednak podkreślić, że w większości zagranicznych publikacji na temat polskiego samochodu podkreślano daleko idące nawiązania stylistyczne do pojazdów Lamborghini. Decyzja o przeprojektowaniu nadwozia nie była więc raczej przypadkowa.

Chociaż jesteśmy dalecy od zarzucania twórcom arrinery plagiatu i gorąco kibicujemy powstaniu auta, trzeba przyznać, że zachowanie producenta zdaje się niepoważne. Zmiany wyglądu auta w chwili, gdy jego oficjalne zdjęcia trafiły już do magazynów motoryzacyjnych na całym świecie na pewno nie można uznać za przemyślaną.

Dziennikarzom trudno będzie również wytłumaczyć przeprojektowanie nadwozia koniecznością "dostosowania się do najnowszych trendów w stylistyce supersamochodów". W ostatnich miesiącach nie zadebiutował żaden pojazd, który postawiłby świat tego typu pojazdów "na głowie", prototypy - w przeciwieństwie do samochodów koncepcyjnych - maja przecież to do siebie, że niewiele różnią się od wersji produkcyjnych.

Trudno również przeoczyć rezygnację z kilku rozwiązań typowych właśnie dla Lamborghini. Dla przykładu, w finalnej wersji arrinery drzwi mają otwierać się klasycznie a nie - tak jak w prototypie i większości pojazdów Lamborghini - ku górze...

Mamy jedynie nadzieję, tego typu nieoczekiwane zachowania nie zdyskredytują polskiej firmy w oczach potencjalnych nabywców arrinery. Nie chcielibyśmy, by efekt pracy wielu polskich inżynierów stał się na zachodzie obiektem drwin.

A tak prezentowała się arrinera przed decyzją o zmianie wyglądu

Portal INTERIA.PL

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy