Policjanci na miejscu dla inwalidów i godność pijaka

18 lipca, godzina 20.30, Złotów, ul. Bohaterów Westerplatte, teren przed blokiem mieszkalnym. Policyjny radiowóz parkuje na miejscu przeznaczonym dla inwalidów... Takich i podobnych zdjęć otrzymujemy od internautów wiele.

Z reguły przesyłamy je, z prośbą o wyjaśnienie, do przełożonych łamiących prawo funkcjonariuszy. Zwykle też otrzymujemy odpowiedzi. Utrzymane w rzeczowym tonie i napisane językiem, obfitującym w prawnicze i "policyjne" sformułowania. Zupełnie, jakby poszczególne komendy dysponowały gotowymi drukami, w których wystarczy tylko wypełnić wykropkowane miejsca i pismo gotowe. A może tzw. gotowców jednak nie ma, lecz jest instrukcja, jak takie wyjaśnienie "dla prasy" przygotować? Oto, jak mogłaby wyglądać...

1. Pamiętaj, że z mediami jeszcze nikt nie wygrał. Dlatego bądź grzeczny, nie dyskutuj, nie dowcipkuj, nie wytykaj dziennikarzom ich błędów, nie zarzucaj, że szukają taniej sensacji. Okaż, że potraktowałeś krytykę poważnie i wnikliwie zająłeś się obiektywnym wyjaśnieniem sprawy.

2. Podaj jak najwięcej szczegółów zdarzenia: data, godzina, miejsce, numery rejestracyjne itp. co sprawi wrażenie, że postępowanie było wnikliwe.

3. Koniecznie podkreśl, że zajmujący miejsce dla niepełnosprawnych policjanci zaparkowali tam w związku z pełnioną służbą. Pod żadnym pozorem nie przyznawaj się, że stanęli tam, by kupić kebaby w pobliskiej budce, odebrać z przedszkola dzieciaka koleżanki, sprawdzić, czy żona kierowcy wyłączyła w domu żelazko itp.

Reklama

4. Uzasadnij, dlaczego zajęcie przez radiowóz miejsca dla niepełnosprawnego było konieczne (względy bezpieczeństwa, stan wyższej konieczności, ratowanie ludzkiego życia, ochrona nieletnich itp.).

5. Zwróć uwagę, że radiowóz zaparkował na miejscu dla niepełnosprawnego tylko na chwilę. Dobrze, jeżeli podasz ten czas w minutach.

6. We wniosku końcowym napisz, że po starannym zbadaniu zarzutów nie widzisz podstaw do ukarania załogi sfotografowanego pojazdu.

Według takiego schematu napisana została także odpowiedź, którą otrzymaliśmy ze Złotowa. Dowiedzieliśmy się, że w rzeczonej sprawie "zostało przeprowadzone postępowanie wyjaśniające mające na celu gruntowne i rzeczowe zbadanie okoliczności i przyczyn zaistnienia takiej sytuacji, jak również ustalenia funkcjonariusza odpowiedzialnego za taki stan faktyczny"; że pełniący służbę w przyłapanym przez fotografa radiowozie funkcjonariusze "byli w trakcie realizacji czynności w związku ze zgłoszoną interwencją"; że "zebrany obszerny materiał dowodowy pozwolił ustalić faktyczny przebieg poszczególnych zdarzeń"; że na ul. Bohaterów Westerplatte policjanci przyjechali po zgłoszeniu, że na klatce jednego z bloków leży pijak (a właściwie, zgodnie z obowiązującym w tego typu oficjalnych pismach stylem: "mężczyzna w stanie upojenia alkoholowego"), "swoim zachowaniem powodując zgorszenie w miejscu publicznym"; że "we wstępnej fazie interwencji przybyli na miejsce policjanci zaparkowali pojazd służbowy w sposób prawidłowy na miejscu parkingowym przy wspomnianej ulicy"; gdy zobaczyli, co się dzieje, postanowili odwieźć pijaczka do izby wytrzeźwień ("W zaistniałej sytuacji funkcjonariusze podjęli decyzję o przetransportowaniu osoby do Ośrodka Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych").

Radiowóz przeparkowali, by nie szamotać się po drodze z zanietrzeźwionym dżentelmenem. Tu zacytujemy dłuższy fragment policyjnego pisma, bo naprawdę warto: "Takie działanie funkcjonariuszy było w pełni uzasadnione i wynikało z okoliczności oraz specyfiki zaistniałej sytuacji, gdyż odległość i miejsce pierwotnego zaparkowania radiowozu generowało wówczas konieczność przeniesienia mężczyzny z klatki schodowej do znacznie oddalonego środka transportu przez ulicę, na której odbywał się ruch pieszy i kołowy. Biorąc pod uwagę stan mężczyzny, policjanci starali się również w ten sposób ograniczyć eskalację negatywnych odczuć wśród osób postronnych oraz chronić godność osobistą i wizerunek samego zainteresowanego".

Potem jest jeszcze o stanie wyższej konieczności; o tym, że radiowóz parkował tam, gdzie został sfotografowany, tylko dwie minuty; no i, najważniejsze, o braku "podstaw do stwierdzenia nieprawidłowości w zachowaniu interweniujących w tym dniu funkcjonariuszy". Klasyka...

A swoją drogą parkujące na miejscach zarezerwowanych dla niepełnosprawnych radiowozy nikogo by nie bulwersowały, gdyby stały z włączonymi migającymi niebieskimi "kogutami", co sugerowałyby pilną i ważną interwencję. Pościg za gwałcicielem? Obława na gangsterów? Pedofil przyłapany na gorącym uczynku? Policyjna dyskoteka wciąż robi na postronnych wrażenie. Ciekawe, że nikt nie wpadł jeszcze na takie proste rozwiązanie i nie wydał stosownego okólnika.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama