Zimówki czy całoroczne?

Już czas poruszyć temat przygotowania samochodu do zimy. Oczywiście najważniejszą, żelazną zasadę przed sezonem zimowym jest zmiana opon. Jednak czy opony letnie i zimowe mają sens? Czy nie wystarczą "gumy" całoroczne?

Jak co roku o tej porze wraca temat opon zimowych. Rok temu odważyłem się naruszyć pewne tabu, a mianowicie zwątpiłem w zasadność cosezonowej zmiany ogumienia, wskazując na istnienie opon całorocznych, szczególnie zalecanych dla osób jeżdżących normalnie, bez pseudosportowych ambicji. Uważałem i nadal jestem przekonany, że cała ta medialna histeria pod tytułem "zmieniajcie co sezon opony" jest wyłącznie trikiem marketingowym producentów, albowiem bardziej się opłaca sprzedać nam dwa komplety gum niż jeden. Na podobnej zasadzie wciska się nam inny proszek do prania koszul białych, a inny do kolorowych.

Reklama

Rozpętała się prawdziwa burza, spektrum dyskutantów podzieliło się mniej więcej po równo na trzy części. Pierwszą zajmować się nie ma sensu, gdyż w miejsce argumentów używała epitetów ("baran" i "głupek" były najłagodniejszymi i jedynymi nadającymi się do przytoczenia), czym tylko sobie wystawiła jednoznaczne świadectwo. Trzecią częścią dyskutantów też się nie zajmę, gdyż mnie poparła - więc o nie ma potrzeby przekonywać przekonanych.

Argumenty za zmianą opon

Natomiast grupa druga nie zgodziła się ze mną, próbując przytoczyć argumenty merytoryczne. I z tymi Szanownymi Adwersarzami chciałbym chwilę popolemizować. Przytaczano następujące argumenty:

Argument 1: "jeśli coś jest do wszystkiego, to jest do niczego". Przewrotny, gdyż świat dąży do multifunkcjonalności. Urządzenia użytku codziennego wykonujące wiele zadań można wskazać w każdej dziedzinie.

Argument 2: "nie sposób aby ta sama mieszanka gumowa sprawdzała się zarówno przy +30*C, jak i przy -20*C". Absolutna nieprawda. Od kilku lat są mieszanki zachowujące wszystkie parametry (w tym tak istotną elastyczność) w jeszcze szerszym zakresie temperaturowym.

Argument 3: "inny bieżnik na lato, a inny na zimę". Też nieprawda, gdyż wyliczono na komputerach bieżniki sprawdzające się w każdych warunkach: letnie suche upały, deszcz, śnieg, gołoledź, bryja błotno-śniegowa, suchy mróz, itd.

Argument 4: "czy ja używam tego samego obuwia w lecie i w zimie". Traktuję to pytanie żartobliwie. Oczywiście, że nie. Ale samochodu na zimę nie zmieniam.

Podstawowe nieporozumienia, jakie dało się zauważyć w dyskusji rok temu polega na tym, że wiele osób utożsamia opony letnie z całorocznymi, nazywając je, nie wiedzieć czemu, "uniwersalnymi". Nic bardziej mylnego i zadaniem m.in. portali takich jak ten, poświęconych motoryzacji, powinno być wyprowadzenie takich ludzi z błędu. Należy powtórzyć z całą mocą: opony letnie to NIE SĄ całoroczne. Każdy powinien wiedzieć, że oprócz dwóch znanych kategorii: letnich i zimowych istnieje jeszcze trzecia: opony całoroczne.

Niestety w błędnym przekonaniu utwierdza kierowców prasa motoryzacyjna, próbując ich przekonać do nabycia zimowych za pomocą nieuczciwych testów, mianowicie pokazując jak na śniegu zachowują się typowo letnie, a jak zimowe. Wynik nietrudny do przewidzenia. Tylko że porównania całorocznych i zimowych nie publikuje się nigdzie. Ja ich przynajmniej w naszej prasie nie spotkałem.

Niemcy już wiedzą

Niespodziewanie znalazłem sojusznika, w postaci artykułu "Der Spiegel";, przedrukowanego i u nas w tłumaczeniu pod tytułem "Zimowe Oszustwo Oponowe". Powołując się na testy ADAC-u (chyba jedna z najbardziej szacownych instytucji motoryzacyjnych w Europie, w dodatku nie pozostająca na niczyim "garnuszku", całkowicie niezależna) dowodzi, że:

* tak szeroko rozreklamowana temperatura graniczna +7*C na zmianę opon jest wzięta z sufitu;

* typowo zimowe sprawdzają się owszem, lepiej - jednak tylko na śniegu;

* ale już podczas suchego mrozu, jak również na deszczu, deszczu ze śniegiem, czy na brei błotno-śniegowej spisują się dużo gorzej - i w takich okolicznościach nie tylko całoroczna, ale nawet typowo letnia jest lepsza.

Dochodzimy do sedna sprawy: w naszych warunkach huśtawki pogodowej, gdzie sroga zima przeplata się co chwila a to z ciepłym przedwiośniem (pamiętacie Państwo +17*C w styczniu tego roku?), a to z trwającą tygodniami listopadową pluchą z temperaturami lekko plusowymi - dla znakomitej większości jeżdżących "zwyczajnie" (a nie na granicy parametrów) kierowców wystarczające i optymalne są opony całoroczne.

Sam od lat jeżdżę na całorocznych, obecnie na jednych z wymienionych powyżej i z całym przekonaniem mogę je polecić.

Na stronach Internetowych ADAC-u można znaleźć testy opon całorocznych. Raz traktowanych jako letnie i testowanych razem z typowo letnimi, kiedy indziej traktowanych jako zimowe i testowanych razem z typowymi zimówkami. I w jednym i w drugim przypadku całoroczne znalazły się w ścisłej czołówce. Czego więcej potrzeba zwykłemu kierowcy?

Na zakończenie dodam, że w kraju o znacznie bardziej rozwiniętej motoryzacji, mianowicie w Ameryce nikt nie zmienia sezonowo opon. Każdy wyjeżdżający z salonu nowy samochód MUSI być wyposażony w całoroczne. I dotyczy to nie tylko ciepłego cały rok Południa, ale również stanów północnych, gdzie lato jest znacznie dłuższe i upalne niż u nas, za to zimy również dłuższe i nieporównanie bardziej srogie. Marian Odrowąż

Co sądzicie o powyższych argumentach? Czy opony całoroczne wystarczą? Czy rzeczywiście guma zachowuje się tak samo w +50 st C co w -20?

TUTAJ nasz serwis poświęcony oponom.

Zostań fanem naszego profilu na Facebooku. Tam można wygrać wiele motoryzacyjnych gadżetów oraz już niebawem... samochód na weekend z pełnym bakiem! Wystarczy kliknąć w "lubię to" w poniższej ramce.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: opony letnie | zmiana opon | opony | zimówki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy