Dramatyczne sceny na przejeździe. Głupota kierowcy BMW

Od 2005 roku nieprzerwanie trwa w Polsce kampania społeczna pod hasłem - "Bezpieczny przejazd - zatrzymaj się i żyj".

Wprawdzie wypadki na przejazdach kolejowych stanowią niewielki odsetek wszystkich zdarzeń drogowych, ale ich bilans jest przeważnie tragiczny. Tylko w 2011 roku (policja wciąż nie opublikowała jeszcze pełnych danych za ubiegły rok) na przejazdach kolejowych doszło w naszym kraju do 76 wypadków, w których śmierć poniosły 34 osoby a 106 odniosło obrażenia.

Do większości tego typu zdarzeń dochodzi na przejazdach niestrzeżonych. Trzeba jednam mieć świadomość, że aż 26 wypadków (14 ofiar śmiertelnych) miało miejsce na przejeździe strzeżonym przez dróżnika.

Reklama

Za taki stan rzeczy winić można nie tylko kierowców. Stan techniczny rogatek i przejazdów również pozostawia wiele do życzenia, w wielu przypadkach pole widzenia kierowcy ograniczają np. pobliskie zabudowania. Trzeba też pamiętać, że oświetlenie wagonów i lokomotyw często określić można słowem "tragiczne", co sprawia, że - zwłaszcza w nocy - na niestrzeżonym przejeździe bardzo łatwo o nieszczęście.

Dlatego właśnie najprostszym sposobem zminimalizowania ryzyka wjechania pod pociąg jest zatrzymanie auta przed każdym niestrzeżonym przejazdem. W konfrontacji z setkami ton rozpędzonej stali, żaden samochód nie ma najmniejszych szans na przetrwanie.

Niestety, na drogach wciąż roi się od kierowców, którzy swoim zachowaniem zdają się potwierdzać teorię Einsteina, który zwykł mawiać, że istnieją jedynie dwie nieograniczone rzeczy - wszechświat i ludzka głupota...

Oto zarejestrowane kamerami monitoringu zdarzenie, do którego doszło kilka dni temu w Sulejówku. Zachowanie kierowcy BMW trudno opisać słowami, jakie nie wymagałyby wykropkowania... Nie musimy chyba tłumaczyć, że kierowca nie ma prawa wjechać za szlaban, gdy rogatki zaczęły się już opuszczać.

Niecierpliwemu kierowcy BMW udało się zjechać z przejazdu, ale zaraz za kolejnym szlabanem zderzył się on czołowo z Audi, którego kierowca stracił panowanie nad pojazdem hamując przed przejazdem.

Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że wiele wskazuje na to, iż rozbite BMW zapewne naprawione zostanie z OC kierowcy Audi, które znalazło się na przeciwległym pasie ruchu.

Kierowca auta z Bawarii, co najwyżej, może zostać ukarany mandatem, chociaż - nie tylko naszym zdaniem - za taki manewr powinien stracić uprawnienia do kierowania pojazdami.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: kierowca bmw
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy