Wypadek Kubicy. No cóż, takie są rajdy. Teraz Monte Carlo?

Robert Kubica był o włos od zwycięstwa w Rallye du Var, ale wypadł z trasy, nie ukończył przedostatniego odcinka specjalnego i odpadł z rywalizacji.

Przedostatnim odcinkiem rajdu było ponad 30-kilometrowe Collobrieres, które Polak wygrał w sobotę. Ale kibice nie doczekali się powtórki. Na 10 kilometrze, na jednym z zakrętów Citroen Kubicy wypadł z trasy, zsunął się po zboczu i uderzył w drzewo. Kierowcy i pilotowi udało się na szczęście szybko opuścić pojazd, który zaczął płonąć. Rywalizacja na odcinku została przerwana, na miejscu zjawiła się straż pożarna, ale C4 WRC spalił się niemal doszczętnie.

Jak nas poinformował Cezary Gutowski z Przeglądu Sportowego, który rozmawiał z Kubicą, feralny zakręt Polak przejechał o 40-50 km/h za szybko. Pilot przerzucił w opisie o jedną kartkę za dużo i źle podyktował zakręt. Robert czuje się dobrze, ale oczywiście nie był po kraksie szczęśliwy. Już dzisiaj  planuje jednak  kolejne testy!

Reklama

Być może jego kolejnym rajdem będzie słynne ... Monte Carlo (20 stycznia)! Nie jest to wykluczone, zwłaszcza po entuzjastycznej opinii jaką wyrazili na temat jazdy Polaka  przedstawiciele Citroen Racing. Zresztą posłuchajcie sami.


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy