"Wyniki BMW to katastrofa"

Humory w ekipie BMW-Sauber wciąż wisielcze. Zespół w Grand Prix Bahrajnu zaprezentował się najgorzej, jak to tylko możliwe. Kierowcy teamu z Hinwil zajęli dwa ostatnie miejsca. "To katastrofa" - skomentował krótko Nick Heidfeld.

Humory w ekipie BMW-Sauber wciąż wisielcze. Zespół w Grand Prix Bahrajnu zaprezentował się najgorzej, jak to tylko możliwe. Kierowcy teamu z Hinwil zajęli dwa ostatnie miejsca. "To katastrofa" - skomentował krótko Nick Heidfeld.

Niemiec swój słaby występ tłumaczył wypadkiem, do którego doszło już na pierwszym okrążeniu. Jego bolid uderzył w auto prowadzone przez Roberta Kubicę i dla obu kierowców BMW konieczna była wizyta w boksie.

"Kolizja już na pierwszym zakręcie była pechowa" - ocenił "szybki Nick".

"Mój wyścig został zniszczony już na pierwszym zakręcie" - przyznał z kolei Kubica. "Znalazłem się pomiędzy Nickiem, a jakimś innym bolidem. Nasze auta zetknęły się i uszkodziłem przednie skrzydło. Po wypadku miałem jeszcze kłopoty z komunikacją z załogą w boksie. Chciałem zjechać od razu, ale mogłem dopiero na drugim okrążeniu" - zrelacjonował polski kierowca.

Reklama

Zaś na temat sprawowania się bolidu BMW F1.09 już po wizycie w boksach wypowiadał się dość krytycznie.

"Byłem przez długi czas w ciężkim samochodzie, na twardych oponach. Z taką prędkością, jaką dysponowałem nie dało się nic zrobić. Miejmy nadzieję, że zrobimy duży krok naprzód w Barcelonie" - zakończył optymistycznym akcentem Robert Kubica.

Jednak powodów do optymizmu nie widać. Przed teamem BMW sporo pracy, która i tak nie gwarantuje sukcesów. Fachowcy po GP Bahrajnu podkreślają wielką przepaść jaką dzieli niemiecką ekipę od prowadzącego w tabeli konstruktorów Brawn GP. BMW-Sauber uciułało zaledwie 4 punkty, a Jenson Button i Rubens Barrichello aż 50!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy