Wielka strata McLarena

To duże osłabienie teamu McLaren Mercedes. Po ponad czterdziestu latach pracy w Formule 1, dyrektor teamu Ron Dennis zadecydował o odejściu z pełnionej funkcji. - Nikt mnie o to nie prosił. Odchodzę z własnej woli - powiedział.

61-letni Dennis, który przez kilkanaście lat był dyrektorem wykonawczym teamu McLaren-Mercedes, ogłosił w czwartek, że definitywnie żegna się z Formułą 1. Już w styczniu kierowanie zespołem powierzył Martinowi Whitmarshowi, ale nadal wspierał jego działalność.

Dennis zamierza się zaangażować w działalność spółki McLaren Automotive, która pracuje nad przygotowaniem sportowego modelu McLarena na 2011 rok.

Pożegnanie Dennisa to kolejny akt największego kryzysu w 45- letniej historii teamu z Woking, którego przyszłość w Formule 1 może się zadecydować 29 kwietnia w Paryżu podczas nadzwyczajnego posiedzenia Międzynarodowej Federacji Samochodowej (FIA). Sprawa dotyczy świadomego wprowadzenia w błąd komisji sędziowskiej podczas wyścigu o Grand Prix Australii, inaugurującego sezon.

Reklama

Zespołowi zostaną postawione zarzuty złamania międzynarodowego kodeksu sportowego, po sytuacji do jakiej doszło w Melbourne w momencie neutralizacji na torze w końcówce wyścigu. Brytyjczyk Lewis Hamilton, gdy stawkę bolidów prowadził samochód bezpieczeństwa, został wyprzedzony przez włoskiego kierowcę Jarno Trulliego z Toyoty.

Pierwotnie sędziowie uznali to jako niedozwolony manewr i nałożyli na Trulliego karę 25 sekund, co oznaczało przesunięcie Włocha w klasyfikacji wyścigu z trzeciej na dwunastą pozycję, a także trzecie miejsce na podium dla Hamiltona. Jednak szczegółowe śledztwo wykazało, że broniący tytułu mistrza świata Brytyjczyk umyślnie zwolnił i dał się wyprzedzić, a po wyścigu wprowadził w błąd komisję sędziowską, zeznając na niekorzyść Włocha.

Manipulację tę wykryto po analizie zapisu rozmów Hamiltona z dyrektorem sportowym Davidem Ryanem, który go namówił do niezgodnego z regulaminem manewru. Ekipie McLaren-Mercedes może grozić nawet wykluczenie z Formuły 1, jeśli FIA surowo oceni postępowanie jej pracowników.

To drugi skandal związany z tym zespołem, po aferze szpiegowskiej, której stał on się negatywnym bohaterem w 2007 roku, kiedy to przed sezonem nielegalnie pozyskał plany techniczne bolidów Ferrari. Wówczas odebrano mu punkty w klasyfikacji MŚ konstruktorów i nałożono 100 milionów euro kary.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy