Vettel ma nowy przydomek - "Crash Kid"

Szef zespołu McLarena Martin Whitmarsh uważa, że Sebastian Vettel nie uderzył w bolid Jensona Buttona celowo. Jego zdaniem, kolizje powodowane przez Niemca stają się powoli jego znakiem firmowym.

Na 16 okrążeniu wyścigu o Grand Prix Belgii Vettel próbował zaatakować jadącego na 2. miejscu Jensona Buttona. Niemiec uczynił to jednak fatalnie. Uderzył z impetem z bolid McLarena. Uszkodzenia w samochodzie Buttona były na tyle poważne, że obrońca tytułu musiał się wycofać z dalszej rywalizacji. Vettel miał więcej szczęścia. Niemiecki kierowca zdołał dojechać do garażu, gdzie mechanicy wymienili uszkodzone elementy. Strata kierowcy Red Bull Racing była już tak duża, że nie miał szans na zajęcie punktowanego miejsca.

"To nie pierwszy tego typu wyczyn w wykonaniu Vettela, którego śmiało można nazwać "Crash Kid" - powiedział Whitmarsh. "Nie takiej jazdy oczekujemy w Formule 1. To bardziej przypomina rywalizację juniorów" - dodał szef McLarena.

Reklama

W maju podczas Grand Prix Turcji Vettel walczył o prowadzenie w wyścigu ze swoim kolegą z zespołu Markiem Webberem i również doprowadził do zderzenia.

Whitmarsh jest przekonany, że błąd Vettela nie był celowy, ale za to bardzo kosztowny. Vettel i Button nie zdobyli cennych punktów w walce o mistrzostwo świata.

"Zdaję sobie sprawę, że to nie było zamierzone, ale dziwny błąd Vettela" - podkreślił Whitmarsh. "Vettel nie miał wielkich szans, żeby wyprzedzić Buttona, ale Bóg jeden wie, co mu przyszło do głowy" - zakończył szef McLarena.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy