Szef Pirelli: Okradamy kibiców z widowiska

Szef firmy Pirelli Paul Hembery uważa, że kierowcy Formuły 1 zachowują się nieuczciwe wobec kibiców rezygnując z walki w ostatniej części kwalifikacji, żeby oszczędzić opony na wyścig.

W kwalifikacjach do ostatniego Grand Prix Japonii podczas Q3 czterech kierowców nie wyjechało na swoje pomiarowe okrążenie. Z pozostałej szóstki, dwóch zawodników zdecydowało się na przejechanie jednej rundy i ucieczkę do garażu. Wszystko po to, aby zaoszczędzić komplet miękkich opon na niedzielny wyścig, wiedząc o tym, że tor Suzuka wybitnie degraduje miękką mieszankę. Szef sportowy tegorocznego dostawcy ogumienia, włoskiej firmy Pirelli - Paul Hembery, uważa, że takie działania to nic innego jak okradanie kibiców z widowiska i potrzebne są regulacje, aby zapobiegać podobnym sytuacjom w przyszłości.

Reklama

"Myślę, że wydarzenia z Japonii zmuszą nas do współpracy z zespołami, aby wymyślić rozwiązanie. Okradamy fanów z widowiska. Zapłacili duże pieniądze, aby siedzieć na trybunach. Nie krytykuję zespołów, ponieważ wiem czym jest to podyktowane. Wykorzystują regulaminy, aby osiągnąć najlepsze wyniki, więc nie jest to kwestia przypadku. W ciągu ostatnich dni rozmawialiśmy o tym z kilkoma zespołami i mam nadzieję, że w Korei będziemy mogli coś ustalić i rozpocząć pracę nad jakimiś rozwiązaniami. Jesteśmy otwarci na wszelkie propozycje zespołów. Myślę, że wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że należy coś zrobić" - zapowiada Brytyjczyk.

Według jego oceny, jednym z rozwiązań może być zwiększenie ilości opon w poszczególnych etapach kwalifikacji. Chociaż, jak podkreśla rozwiązań może być sporo i należy o tym spokojnie porozmawiać. Hembery chciałby, aby zmiany zostały wprowadzone w przyszłym sezonie.

"Myślę, że potrzebujemy więcej opon, ale też możemy znaleźć inne rozwiązanie, wprowadzić opony kwalifikacyjne, wymusić używanie opon z Q2 w Q3... Jest wiele pomysłów, które możemy poddać pod dyskusję. Wszystkie one mają oczywiście swoje dobre i złe strony. Nigdy nie ma idealnego rozwiązania, ale myślę, że można wypracować rozsądne rozwiązanie, które będzie odpowiadało wszystkim.Wydaje mi się, że zmiany należy wprowadzić w przyszłym roku. To złożone działania, ponieważ mieszczą się w dwóch kategoriach" - powiedział Hembery.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy