Sutil przeprasza, Lux pozywa do sądu

Adrian Sutil z zespołu Force India przyznał, że zranił w szyję potłuczoną butelką prezesa spółki Genii Capital Erica Luksa. Zdarznie miało miejsce na imprezie towarzyskiej po GP Chin.

Nie trzeba było długo czekać na odpowiedz Adriana Sutila po tym jak ukazały się informacje, iż po niedawnym GP Chin pobił prezesa Genii Capital, która jest właścicielem zespołu Lotus - Renault. Niemiec w oświadczeniu wydrukowanym przez dziennik Bild przyznał, że zdarzenie takie miało miejsce, jednak kategorycznie zaprzeczył, aby chciał pobić i zranić kogokolwiek. Sutli w oświadczeniu twierdzi, że doszło do nieszczęśliwego wypadku.

"Dnia 17 kwietnia 2011 roku po wyścigu w Chinach wziąłem udział w imprezie. Pojawiłem się tam jako osoba prywatna i uczestniczyłem w bardzo niefortunnym zdarzeniu, podczas którego zupełnie niechcący kogoś zraniłem. Bardzo żałuję tego incydentu, w związku, z czym wystosowałem już odpowiednie przeprosiny. Jako że jest to prywatna sprawa bezpośrednio niezwiązana z Formułą 1 oraz moją pracą kierowcy F1 proszę o zrozumienie, iż nie wyjawię więcej szczegółów na jej temat."- napisał w oświadczeniu opublikowanym w dzienniku Bild.

Reklama

Według informacji francuskiego dziennikarza Cedrica Voisarda ranny Lux, który poza zranioną szyją skarży się także na problemy ze słuchem od czasu incydentu, złożył pozew przeciwko Sutilowi do sądu.

Jak donoszą media na wspomnianej imprezie oprócz Sutila i Lux'a, bawili się Lewis Hamilton - McLaren, Fernando Alonso - Ferrari oraz były inżynier wyścigowy Hiszpana Simon Rennie, wcześniej współpracujący także z Robertem Kubicą, a obecnie z Nickiem Heidfeldem.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy