Robert wykręcił maksa

Jeśli ktoś spodziewał się, że wystarczy zamontować podwójny dyfuzor, aby bolid Roberta Kubicy śmigał tak jak przed rokiem, po Grand Prix Turcji musi być mocno zawiedziony. Robert pojechał znakomicie i tym razem mógł liczyć na mocne wsparcie zespołu, ale wystarczyło tylko na siódme miejsce. Inżynierowie z BWM Sauber mają jeszcze sporo do poprawienia.

ROBERT KUBICA: BYŁEM BEZBŁĘDNY

Po siódmym tegorocznym wyścigu nie sposób nie nawiązać do sytuacji sprzed roku, gdy właśnie podczas siódmej eliminacji polski kierowca odniósł pierwsze zwycięstwo w karierze i awansował na pierwsze miejsce w "generalce". Dokładnie po roku od tamtego wyścigu, w sezonie, w którym zespół BMW Sauber miał rządzić w Formule 1, obaj jego kierowcy uciułali zaledwie osiem punktów. Czy rok temu był ktoś, kto w najczarniejszych snach przewidziałby, że dopiero w siódmym wyścigu będziemy cieszyć się z pierwszych punktów Kubicy?

Reklama

Nowy pakiet aerodynamiczny pomógł odbić się od dna, ale wyścig na Istanbul Park jasno pokazał, że z tym bolidem Kubica nie ma szans na nawiązanie walki z najlepszymi. W niedzielę Robert wykręcił z niego absolutne maksimum, co przy optymalnej strategii i dobrej formie mechaników BMW Sauber oraz kłopotach Kazukiego Nakajimy pozwoliło poprawić wynik osiągnięty podczas sobotnich kwalifikacji.

Kubica długo czekał na zmiany w bolidzie. Mechanicy i inżynierowie mogą być zadowoleni z tego, że postawili krok w dobrym kierunku. Ma to tym większe znaczenie, że ostatnio zespół zaliczył masę wpadek. W Turcji przygotowana przez nich wyścigówka Polaka osiągała lepsze czasy okrążeń od bolidów Ferrari i McLarena. Jednak to wciąż za wolno. Dopiero kolejny wyścig na Silverstone da odpowiedź na ile udało się przyspieszyć inżynierom BMW.

GRAND PRIX TURCJI: PIERWSZE PUNKTY ROBERTA!

ZOBACZ KLASYFIKACJĘ GENERALNĄ MŚ ORAZ KLASYFIKACJĘ KONSTRUKTORÓW!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy