Robert miał niestety pecha

Robert Kubica nie ukończył Grand Prix Australii, pierwszej w tym roku eliminacji mistrzostw świata Formuły 1.

- Wyścig szedł na początku w miarę dobrze. Miałem podobną strategię jak Nick Heidfeld i dobre tempo. Potem strategia została zmieniona, co mi się nie opłaciło, bo utknąłem za Sebastienem Bourdais, tracąc mnóstwo czasu - tłumaczył Kubica, cytowany przez oficjalną stronę BMW Sauber, który przystąpił do wyścigu z drugiego pola startowego, wywalczonego w kwalifikacjach.

- Miałem wciąż szansę zdobyć więcej punktów, ale na końcu trzeciej neutralizacji Kazuki Nakajima wjechał w tył mojego bolidu, przez co musiałam się zatrzymać - dodał Polak, który wycofał się na 10 okrążeń przed końcem.

Reklama

W lepszym humorze był partner Kubicy z zespołu BMW Sauber. Heidfeld zajął drugie miejsce za Anglikiem Lewisem Hamiltonem z McLarena-Mercedesa. - To był dla nas wspaniały początek sezonu. Zespół pracował ciężko nad uporaniem się z problemami, jakie mieliśmy na początku z F1.08 - powiedział Niemiec.

- To był fantastyczny początek sezonu dla BMW Sauber F1 Team. W burzliwym wyścigu, w którym samochód bezpieczeństwa wyjeżdżał na tor trzy razy, a wielu kierowców nie dojechało do mety, Nick zachował spokój i finiszował drugi, zdobywając pierwsze w tym roku podium dla zespołu - stwierdził Mario Theissen, dyrektor BMW Motorsport. - Robert miał niestety pecha. Pod koniec Nakajima wypchnął go z toru. Do tego momentu jechał bardzo dobry wyścig, po fantastycznych kwalifikacjach - dodał.

Informacja prasowa/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy