Robert Kubica: Renault ma dylemat

Robert Kubica w przyszłorocznym sezonie Formuły 1 wystartuje z numerem 9 w ekipie Renault. Tak wynika z oficjalnej list zgłoszeniowej francuskiego teamu. Pozostaje jednak wolne miejsce z numerem 10, bowiem szefostwo ekipy z Enstone nadal ma dylemat, kto będzie partnerem Roberta.

Zespół Renault ma twardy orzech do zgryzienia. Francuska ekipa nie zgłosiła swojego drugiego kierowcy w sezonie 2011. Wszystko wskazuje na to, że partnerem Roberta, będzie ponownie Witalij Pietrow, który w minionym sezonie debiutował w Formule 1, ale ostateczna decyzja nie zapadła. Kubica przyznaje, że stajnia z Enstone ma nie lada dylemat.

"To trudny temat. Oczywiście zespół zyskałby zatrudniając bardziej doświadczonego kierowcę - jako nowicjusz odkrywasz, że Formuła 1 nie jest taka łatwa, jakby się wydawało na pierwszy rzut oka. Trzeba również przyznać, że znaleźli się w stawce debiutanci, których osiągi od początku były dobre. Jeśli chodzi o mojego przyszłorocznego partnera, to zespół jest w najlepszej pozycji i to właśnie zespół najlepiej wie czego potrzebuje. Mogę jedynie powiedzieć, że z kilku powodów straciliśmy w tym roku wiele punktów - w innych okolicznościach moglibyśmy rzucić Mercedesowi większe wyzwanie. Z drugiej jednak strony, musimy wziąć pod uwagę okoliczności jakie towarzyszyły nam na początku roku. Trzeba mieć wzgląd na powody dokonania takiego wyboru. Myślę, że podjęte decyzje były słuszne. Jednak sposób w jaki postrzega się składy kierowców zależy od tego, gdzie w danym momencie się znajdujesz. - mówił Polak na łamach serwisu formule1.nl.

Reklama

Jeżeli nie Witalij Pietrow, to kto ? Na rynku transferowym pozostało teoretycznie wielu mniej lub bardziej doświadczonych kierowców. Do wzięcia są Adrian Sutil, Nick Heidfeld, Timo Glock czy Nico Hulkenberg. Z tej stawki teoretycznie, najlepiej prezentuje się Nico Hulkenberg, który w ubiegłym sezonie bronił barw Williamsa. Warty zainteresowania jest także Adrian Sutil, który co prawda miał kiepską końcówkę sezonu w bolidzie Force India, ale niejednokrotnie udowodnił, że jest w stanie napsuć krwi najlepszym, dysponując średnim bolidem. Tylko, że pojedyncze epizody zdarzają się, także Witalijowi Pietrowowi. Przypomnijmy, że Rosjanin w ostatnim wyścigu tego sezonu ( GP Abu Zabi ) pozbawił szans na tytuł mistrza świata Fernando Alonso z Ferrari, nie dając się wyprzedzić Hiszpanowi przez blisko 40 okrążeń. Na korzyść Pietrowa przemawia, także fakt, iż stoją za nim sponsorzy z Rosji, co nie jest bez znaczenia w kontekście przyszłorocznego budżetu zespołu Renault. Ostateczna decyzja o tym kto będzie partnerował Robertowi zapadnie jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy