Robert Kubica przypomniał sobie jak hamuje samochód Formuły 1

Do rozpoczęcia sezonu Formuły 1 zostało jeszcze trochę czasu, ale na torze Circuit de Catalunya niedaleko Barcelony rozpoczęły się właśnie zimowe testy. W porównaniu z poprzednimi latami, skrócono je do dwóch tur po trzy dni każda.

Krótszy o dwa dni czas na torze sprawia, że harmonogram jest dla wszystkich bardziej napięty. Kierowcy mają teraz mniej czasu dla siebie, czy dla mediów. Skrócony rozkład jazdy został wynagrodzony fanom, którzy po raz pierwszy mogą oglądać przebieg testów w całości na żywo, dzięki internetowej platformie streamingowej. Przewidziano także dostępność wszystkich statystyk oraz live timing, tak jak podczas weekendu wyścigowego. Dodatkowo zaplanowano specjalne sesje wywiadów, również transmitowane na żywo.

Tuż przed rozpoczęciem jazd odbyły się dwie prezentacje. W ostatniej chwili swoje samochody pokazały zespoły Haas oraz Alfa Romeo, chociaż obie maszyny były widziane już wcześniej na torze. Ostatecznie Alfa Romeo pozostała przy biało-czerwonych barwach. Obok kierowców wyścigowych wystąpiła dwójka kierowców testowych czyli Robert Kubica i Tatiana Calderón z Kolumbii.

Reklama

Jeszcze przed rozpoczęciem wspólnych jazd można było zobaczyć na torze McLarena. Zespół wykorzystał jeden z dozwolonych dni filmowych na sprawdzenie samochodu. Na podobny ruch zdecydowało się jeszcze kilka innych zespołów. Po decyzji o skróceniu testów każda godzina na torze jest teraz wyjątkowo cenna. Teoretycznie powinno to oznaczać też, że zespoły nie będą chciały tracić czasu na ukrywanie swojego tempa, lecz trudno spodziewać się, że przysłowiowe worki z piaskiem nie zostały znów przywiezione w dużych ilościach przez czołowe zespoły - ukrywanie prawdziwego potencjału to po angielsku w wyścigowym slangu sandbagging...

Spore zainteresowanie towarzyszy nowemu zespołowi AlphaTauri... Nowemu? Skąd, to oczywiście dawne Toro Rosso czyli Czerwony Byk, ale po włosku. Według wielu obserwatorów jest to obecnie najlepiej prezentujący się samochód, a to za sprawą nowej kolorystyki. Juniorski zespół Red Bulla chce pokazać w nadchodzącym sezonie, że jest w stanie pokonać zespoły środka stawki, nazywanej niekiedy Formułą 1,5.

Po zeszłorocznej klapie zastanawiano się, czy Williams tym razem zdąży na testy i czy kierowcy nie będą znów zmuszeni siedzieć i patrzeć jak ich rywale testują. Tym razem jednak zespół z Grove wykonał kawał dobrej roboty... Wygląda na to, że wszystko idzie zgodnie z planem i samochód noszący oznaczenie FW43 pojawił się na torze. Pomimo licznych śmiechów i żartów na temat nowych barw zespołu, samochód Williamsa prezentuje się lepiej na żywo, niż na zdjęciach.

Zmianę mamy również w garażu dawnego SportPesa Racing Point, który w tym sezonie będzie nosić nazwę BWT Racing Point, przyjmując nowe, prawie całkowicie różowe barwy. Różowe są również kombinezony oraz kaski kierowców.

Pierwszy dzień testów był zgodnie z oczekiwaniami bardzo pracowity. Zespoły skupiły się na pokonaniu stosunkowo długich dystansów. Najlepsze wyniki uzyskali kierowcy Mercedesa. Lewis Hamilton był o ponad 0,3 sekundy szybszy od Valtteriego Bottasa, który nieznacznie wyprzedził - i tu mała niespodzianka - Sergio Pereza (BWT Racing Point). Nowy zespół Roberta Kubicy na razie nie zaimponował tempem - Polak był trzynasty, a Antonio Giovinazzi został sklasyfikowany na piętnastej - ostatniej - pozycji. Poza wyskokiem Pereza, wyraźnym awansem Williamsa i słabszym czasem Ferrari (Leclerc stracił 1,3 sekundy i był dopiero jedenasty, chociaż jak stwierdził czuł się bardzo dobrze w samochodzie) układ sił był w środę podobny do ubiegłego roku. Wszyscy, z wyjątkiem Giovinazziego, zmieścili się w 1,5 sekundy.

 Kubica był w środę jedynym kierowcą rezerwowym w stawce, który pojawił się na torze. Polak nie ukrywał zadowolenia z samochodu. Powiedział wręcz, że przy pierwszym hamowaniu przypomniał sobie, jak hamuje samochód Formuły 1...

Grzegorz Gac

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy