Red Bull w mieszanych nastrojach po GP Belgii

Mark Webber z zespołu Red Bull wywalczył 2. miejsce podczas GP Belgii. Nie wystarczyło to jednak do utrzymania pozycji lidera w klasyfikacji mistrzostw świata kierowców F 1. Zawiódł drugi z kierowców Red Bull - Sebastian Vettel.

Stajnia Red Bull Racing w mieszanych nastrojach będzie rozpamiętywać GP Belgii. Mark Webber stanął na podium, ale stracił przodownictwo w "generalce" mistrzostw świata na rzecz Lewisa Hamiltona, tracąc trzy punkty. To, że strata jest tak niewielka, Webber zawdzięcza sporej dawce szczęścia, jakie wyjątkowo tego dnia sprzyjało "Kangurowi" na torze Spa. Australijczyk po kompletnie zawalonym starcie z pole postion, gdzie wyraźnie zaspał, znalazł się na szóstej pozycji. Od tego momentu nieprzewidziany splot wydarzeń pomógł Webberowi w wywalczeniu 2. miejsca. Najpierw na zmianę opon zjechał Felipe Massa z zespołu Ferrari ( zła taktyka włoskiego teamu ), oddając tym samym Australijczykowi 5. pozycję. Później kolizja Sebastiana VettelaJensona Buttona sprawiły, że Webber znalazł się na trzecim miejscu. W końcówce błąd Roberta Kubicy przy wjeździe na zmianę opon, przyczynił się do tego, że Mark Webber stanął na drugim stopniu podium Grand Prix Belgii, tuż za Lewisem Hamiltonem.

Reklama

"Start był bardzo chaotyczny, straciłem wiele pozycji, ale na szczęście to nie Monaco czy Barcelona, gdzie wyprzedzanie jest właściwie niemożliwe, pozycje rzadko się zmieniają podczas wyścigu - powiedział tuż po wyścigu Mark Webber. - Byłem w stanie wyprzedzić kilku chłopaków na pierwszych kilku okrążeniach i odzyskać kilka punktów. Wiedziałem, że po tym wszystkim wyścig może być dość długi, więc zdobycie drugiego miejsca jest dobre. Pod koniec wyścigu, gdy spadł deszcz, ciężko było utrzymać bolid na torze. Nie mogę uwierzyć w to, że czołowa trójka z kwalifikacji stanęła na podium w tak zmiennych warunkach! To był dobry dzień dla mnie. Pechowy okazał się dla zespołu, gdyż nie zebraliśmy więcej punktów, ale nadal prowadzimy w klasyfikacji konstruktorów i miejmy nadzieję, że po Monzy także będziemy liderami."

Kompletnie rozbity po wyścigu na torze Spa był drugi z kierowców zespołu Red Bull Sebastian Vettel. Niemiec ma świadomość, że jego fatalny błąd podczas wyprzedzania Jensona Buttona, przekreślił szanse dla niego i zespołu na dobry wynik. Vettel tą kolizją kolejny raz potwierdził opinię, że w wielu wypadkach jest kierowcą nieobliczalnym i nieodpowiedzialnym.

"To co się wydarzyło, stało się i nie mogę tego cofnąć. Nie jestem z siebie dumny, straciłem panowanie nad autem na nierówności, gdy hamowałem i niestety uderzyłem w Jensona, co wykluczyło go z wyścigu. Przykro mi. Zobaczymy, co będziemy mogli zrobić w następnych wyścigach" - wyznał Sebastian Vettel.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy