Red Bull na własne życzenie bez szans na tytuł MŚ!?

Do końca sezonu 2010 Formuły 1 zostało sześć eliminacji Grand Prix. Patrząc na klasyfikację kierowców najgroźniejszym rywalem Lewisa Hamiltona jest Mark Webber. Ale to tylko teoria...

Aktualny mistrz świata Formuły 1 - Jenson Button z zespołu McLaren wyklucza Sebastiana Vettela z Red Bulla, jako jednego z kandydatów do zdobycia tytułu mistrza świata kierowców F1 w sezonie 2010. Szef stajni Red Bull, nie chce promować drugiego z kierowców swojego zespołu Marka Webbera.

Piątka z szansami

Na sześć eliminacji przed zakończeniem sezonu F1 w walce o wygranie klasyfikacji kierowców pozostaje pięciu zawodników. W tym gronie jest dwóch kierowców stajni McLaren, prowadzący Lewis Hamilton i czwarty, wciąż aktualny mistrz Jenson Button. Obu kierowców McLarena przedzielają reprezentanci Red Bull Racing: drugi Mark Webber i trzeci Sebastian Vettel. Aspiracje do mistrzowskiego tytuły wciąż zgłasza, piąty w tym momencie w klasyfikacji generalnej Fernando Alonso z włoskiego Ferrari.

Reklama

Prawdą jest, że po Grand Prix Belgii sytuacja zrobiła się trochę klarowniejsza, bowiem tylko Hamilton i Webber punktowali na torze Spa i odskoczyli od konkurentów. Obaj zamienili się miejscami w klasyfikacji generalnej. Hamilton po tym zwycięstwie zgromadził 182 punkty i o trzy "oczka" wyprzedza Webbera.

Vettel bez szans?

Pozostali z czołowej piątki punktów w Belgii nie zdobyli. Na końcu tej grupy jest Fernando Alonso, któremu kompletnie nie wyszedł wyścig na torze Spa. Hiszpan traci do Hamiltona 41 punktów.

Najbardziej rozgoryczony na pewno może być Jenson Button, który został staranowany przez Sebastiana Vettela. Anglik nie ukończył wyścigu i tym samym traci już do liderującego Hamiltona 35 punktów. Wspomniany Vettel po kraksie dojechał do mety, ale nie udało mu się wywalczyć nawet jednego "oczka". Niemiec traci do lidera 31 punktów.

Nie to jednak przekreśla szanse na tytuł mistrz świata, bowiem w sześciu eliminacjach można wywalczyć 150 oczek. Według słów Jensona Buttona, Vettel popełnia z dużo błędów i dlatego w tym sezonie może zapomnieć o końcowym triumfie.

"Vettel popełnił w tym roku zbyt wiele prostych błędów, aby myśleć o mistrzostwie. Jest niesamowicie szybki, to trzeba mu przyznać. Zdobycie siedmiu pierwszych pól startowych w rozegranych dotychczas rundach jest czymś niezwykłym, ale zmarnowanie ich również jest zaskakujące. Dlatego myślę, że w tym roku tytuł nie trafi w jego ręce."- wyznaje Jenson Button.

Pozostaje Webber, czyli miłość i matematyka

W ekipie Red Bulla jest jeszcze Mark Webber, który chociaż stracił przodownictwo w klasyfikacji podczas ostatniego GP Belgii, to jednak nadal pozostaje najgroźniejszym konkurentem Hamiltona. Dystans, jaki dzieli obu kierowców w generalnej klasyfikacji, to tylko trzy punkty.

Strata wydaje się minimalna, ale należy pamiętać o tym, że Australijczyk niejednokrotnie dawał do zrozumienia, że szefostwo teamu faworyzuje Vettela. Gdyby taka taktyka zespołu rzeczywiście była prawdziwa, to trudno sobie wyobrazić, aby bez odpowiedniego wsparcia zespołu Webber mógł walczyć mistrzostwo! Jeżeli Red Bull nie chce przegrać tytułu, to już teraz powinien zwiększyć pomoc dla Marka Webbera i traktować go w tym momencie jako kierowcę numer "jeden".

O takim rozwiązaniu nie chce słyszeć Christian Horner, szef zespołu Red Bull.

"Myślę, że jest za wcześnie na mówienie o wspieraniu jednego z kierowców. Cała piątka nadal liczy się w walce o tytuł, a biorąc pod uwagę nowy sposób punktowania, różnice pomiędzy kierowcami w rzeczywistości nie są tak duże. Zostało 150 punktów do zdobycia, więc trochę za wcześnie na takie rozmowy" - tłumaczy Horner.

Jeszcze bardziej dosadnie w kwestii ewentualnego promowania Webbera wypowiada się Jenson Button:

"Nie wydaje mi się, że szefostwo Red Bulla postawi na Marka Webbera. Za bardzo kochają Vettela. Nie sądzę, by teraz mieli wszystko postawić na jedną kartę i to tę oznaczającą Webbera". - prognozuje Button

Bez wątpienia najbardziej z takiej sytuacji zadowoleni powinni być kierowcy McLarena, którzy tym sposobem wyrastają na głównych kandydatów do zdobycia mistrzowskiego tytułu. Chociaż nie należy lekceważyć zapowiedzi Fernando Alonso z Ferrari. Hiszpan w wielu wywiadach podkreśla, że nadal bardzo mocno wierzy wywalczenie światowego prymatu wśród kierowców F1.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy