Pietrow posypał głowę popiołem i przeprosił zespół

Kilka dni temu kierowca Lotus-Renault Witalij Pietrow zbeształ w jednym z wywiadów swoich pracodawców mówiąc o tym, że brak wyników, to wina władz i sztabu technicznego. Wygląda na to, że emocje opadły, a Rosjanin przeprosił za swoje słowa.

Wywiad, którego kilka dni temu kierowca Lotus-Renault udzielił rodzimej stacji Rossyja2, nie pozostał bez odzewu w samym zespole, ale także w świecie F1. Po gorzkich słowach jakie wypowiedział kierowca rodem z Wyborga, zaczęto snuć domysły, czy to aby nie koniec kariery Pietrowa w złoto-czarnym bolidzie.

Tymczasem jak donosi agencja Reuters, menedżerka Pietrowa - Oksana Kosaczenko poinformowała, że jej podopieczny przeprosił za swoje zachowanie i słowa. A całą sprawę należy potraktować w kategorii incydentu i uznać za niebyłą.

Reklama

"To był emocjonalny wywiad. Jednorazowe zajście i Witalij już przeprosił za to swój zespół. Coś takiego już nigdy nie będzie miało miejsca. Jest nam bardzo przykro, że tak się stało, a kierownictwo przedyskutowało to już z Witalijem" - zapewniała Kosaczenko.

Eric Boullier szef teamu, w którym jeździ Pietrow, przyjął przeprosiny swojego kierowcy i uznał sprawę za zamkniętą.

"Wywiad został przeprowadzony kilka minut po tym, jak Witalij wyskoczył z samochodu w ostatnią niedzielę. Rywalizacja była trudna, był wyczerpany i zdenerwowany tym, że nie udało się nam wywalczyć punktów. Kierowcy to nie roboty, to ludzie. W dodatku - jak każdy kierowca, Witalij jest waleczny. Gdyby w Abu Zabi zdobył podium, to i tak narzekałby, że nie wygrał wyścigu. Traktujemy to jako zwykły incydent. Witalij przeprosił zespół i wysłał e-maile'a do wszystkich pracowników w Enstone. Jeśli o nas chodzi, to sprawa jest już zamknięta" - stwierdził Boullier.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama