Piękny sen przemienił się w koszmar

Adrian Sutil był w niedzielę blisko największego sukcesu w swojej karierze kierowcy Formuły 1. Niemiec z ekipy Force India jeszcze na trzy okrążenia przed końcem był czwarty podczas Grand Prix Monako, ale wtedy jego sen się skończył.

Na samochód Sutila najechał bowiem Kimi Raeikkoenen z Ferrari. Niemiec musiał zjechać z toru, natomiast broniący tytułu Fin zakończył wyścig na dziewiątym miejscu.

- Naprawdę szkoda, byliśmy tak blisko. Jednak Kimi uderzył w tył mojego bolidu i wszystko zepsuł - powiedział Sutil. - To był najlepszy wyścig w mojej karierze, jestem bardzo zawiedziony - dodał.

Niemiec startował dopiero z 18. pozycji, ale sytuacja, mokry tor i wypadki, spowodowała, że dość szybko awansował na miejsce dające punkty. - Wiedziałem, że w tym wyścigu będę miał szansę - stwierdził Sutil. - Biorąc pod uwagę mój zeszłoroczny występ w Monako, że potrafię tutaj jeździć, a po pierwszym okrążeniu wiedziałem, że warunki mi odpowiadają. Mijałem kolejnych kierowców i przychodziło mi to łatwo. Potrafiłem też wykręcić najlepsze czasy okrążenia i to było wspaniałe. Szkoda, że cała moja praca została zmarnowana na kilka kółek przed końcem - powiedział Niemiec.

Reklama
AFP/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy