O Kubicy czyli brednie dyletanta...

Dziennikarz Paweł Zarzeczny specjalizuje się w piłce nożnej.

Zatem nie wiem po co postanowił napisać w nowym dzienniku POLSKA głupoty o F1 pod tytułem: "Po co w BMW Robert Kubica".

Cytuję: Gdyby jeździł w Polsce, straciłby prawo jazdy. Żadna firma nie chciałaby go ubezpieczyć, a żaden człowiek nie pożyczyłby mu samochodu - bo z pewnością by go rozbił. Oczywiście nikt nie pozwoliłby mu prowadzić ani taksówki, ani autobusu, bo nigdy nie dojechałby na czas. Robert Kubica. Oto on.

Muszę przyznać, że od czasu kampanii wyborczej nie czytałem takich bredni. Styl i argumentacja godna politycznych telewizyjnych dyskusji. Bo przecież nie wiadomo dlaczego Kubica miałby w Polsce stracić prawo jazdy, żadna firma go nie ubezpieczy, a gdyby był taksówkarzem nie przyjechałby na czas? Co do pożyczenia mu samochodu to jestem pierwszy i byłby to dla mnie i mojego auta zaszczyt.

Reklama

Ale to nie koniec chorych wywodów znawcy piłki nożnej... Cytuję: Kubica uchodzi w Polsce za kierowcę niewłaściwie korzystającego ze znakomitego auta. Tyle można usłyszeć od znawców. Roman Abramowicz, właściciel Chelsea i fan wyścigów typował go na mistrza, a on zdążył doszczętnie zniszczyć dwa samochody, silnik, skrzynię biegów, spojlery, ponarzekać na złe radio, źle zatankowane paliwo, opony, a także podnośnik w pit-stopie...

Wynika z powyższych wywodów pana redaktora Zarzecznego, że Kubica nie potrafi jeździć. No, a skoro drugi wielki znawca F1 Abramowicz typował go w tym roku na mistrza, to tylko mogę pogratulować obu panom całkowitej ignorancji w temacie F1.

Ale to jeszcze nic. Czytamy dalej... Cytuję: Na torze staranował m.in. Nicka Heidfelda i Lewisa Hamiltona, kręcił bączki, jeździł po poboczach, a przy okazji sam mało się nie zabił - w GP Kanady. Mało co nie zabił tam też Jarno Trulliego, nad którym przefrunął, pędząc 280km/h.

Fajnie pisze pan redaktor. Wysoki poziom nieprawdziwych insynuacji. Kubica mało, że nie potrafi korzystać z super sprzętu to mało brakuje, a można go oskarżyć o jazdę zagrażającą życiu innych kierowców... Brawo!!! No i te bączki, jazdy po poboczach...

Prawda jest akurat taka, że Kubica jak mało kto z F1 nie wypada z toru, nie kręci bączków i nie staranował jeszcze żadnego bolidu.

Czy pan redaktor ma w ogóle prawo jazdy? Czy pan był kiedyś na wyścigach? Bo to co pan pisze o F1 i Kubicy dyskwalifikuje pana z tego tematu. Ale to nie koniec elegancji pana Zarzecznego... Do tak znakomitego materiału dochodzi jeszcze duże, kolorowe zdjęcie sunącego bokiem po torze bolidu bez trzech kół, w dymie, z fruwającymi w powietrzu spojlerami. W środku wraka widać pochylony siłą bezwładności czerwony kask Kubicy. Tak, to nieszczęśliwy, a może właśnie szczęśliwy wypadek Roberta w Kanadzie. A jaki jest podpis pod zdjęciem? Cytuję: Charakterystyczny obrazek z torów Formuły 1, czyli Robert Kubica w opałach.

Aż się prosi, żeby taki sposób relacji i tak głupie opinie szkodzące wizerunkowi jedynemu Polakowi w F1, a przedstawiane w nowej na rynku prasowym gazecie POLSKA przez redaktora Zarzecznego, zbesztać mało cenzurowanymi słowy. Tę rolę pozostawiam redakcji dziennika POLSKA.

Na koniec pozwolę sobie zasugerować, by Redakcja nie wysłała pana Zarzecznego na jedną z przyszłorocznych GP F1, choć jak sądzę bardzo by chciał... Wszak z niejakim żalem pisze: Cytuję: W tym środowisku, w którym wielkie stajnie sponsorują wyjazdy komentatorów do najbardziej atrakcyjnych zakątków świata, jest zupełnie jak w filmie "Rejs" - tylko aplauz i akceptacja.

Ja dodałbym jeszcze, znawstwo przedmiotu, ciężka praca i kultura pisania.

P.S. Skoro pan Zarzeczny tak nisko ocenia tegoroczny sezon Kubicy, to życzę nie gorszego wyniku dla polskiej reprezentacji w piłce nożnej na ME...

Andrzej Dąbrowski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: prawo jazdy | Robert Kubica
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy