O czym bredzi Hamilton?

Lewis Hamilton uzyskiwał fatalne czasy podczas piątkowych treningów przed Grand Prix Australii, a komentatorzy dają mu minimalne szanse na obronę tytułu mistrzowskiego. - Nie jest tak źle - bredził po treningu kierowca McLarena, choć wszyscy wkoło widzieli, że było bardzo źle.

Lewis Hamilton uzyskiwał fatalne czasy podczas piątkowych treningów przed Grand Prix Australii, a komentatorzy dają mu minimalne szanse na obronę tytułu mistrzowskiego. - Nie jest tak źle - bredził po treningu kierowca McLarena, choć wszyscy wkoło widzieli, że było bardzo źle.

- Ten dzień nie był taki zły - przekonywał na konferencji prasowej Hamilton. Brytyjczyk podczas pierwszej sesji treningowej wykręcił najgorszy czas. Po drugim treningu był osiemnasty.

- Jak dobrze, że znów mogę się ścigać. Może nie byliśmy dziś tak szybcy, jak chcielibyśmy być, ale wszystko zmierza we właściwym kierunku. Nie obchodzi mnie to, co inne zespoły wyprawiały dziś na torze. Jestem zadowolony z tego, co my zrobiliśmy - tłumaczył Brytyjczyk zdziwionym dziennikarzom.

Dodał, że jest zadowolony ze swojego bolidu. - Ogólnie to dobry samochód, choć mamy problemy z przyczepnością. Dystans dzielący nas od reszty stawki nie jest jednak już tak duży, jak w Barcelonie. Poczyniliśmy kilka kroków do przodu, ale przed nami jeszcze daleka droga - powiedział Hamilton, który w zeszłym sezonie został pierwszym czarnoskórym mistrzem Formuły 1.

Reklama
ASInfo/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy