Nie uwierzysz. Wydają milion dolarów dziennie!

Jednym z elementów tradycji Formuły 1 są zmagania konstruktorów. Rywalizacja między inżynierami ma jednak pewien przykry skutek uboczny - generuje gigantyczne koszty, co skutecznie zamyka drogę do Królowej Sportów Motorowych zespołom ze skromniejszym budżetem. Wkrótce może się to jednak zmienić.

W jednym z niedawnych wywiadów dyrektor generalny Formuły 1 - Chase Carey - przyznał, że władze tego sportu coraz poważniej zastanawiają się nad możliwością ujednolicenia niektórych części. Carey podkreśla, że nie chodzi wcale o to, by  - wzorem Formuły E - kierowcy różnych zespołów ścigali się w identycznych bolidach. Pomysł polega raczej na standaryzacji niektórych podzespołów pojazdu tak, by koszt ich opracowania nie spadał na barki poszczególnych teamów.

Zdaniem Rossa Browna standaryzacja mogłaby dotyczyć części, które nie są widoczne dla fanów F1, jak chociażby pewnych elementów zawieszenia.

Reklama

Rosnące koszty biznesowe to poważny problem rzutujący na atrakcyjność Formuły 1. W ostatnich latach z rywalizacji - właśnie ze względów finansowych - wycofało się wiele zespołów. Dość powiedzieć, że sam ubiegły sezon kosztował zespół Ferrari 387 mln dolarów. To przeszło milion dolarów dziennie!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy