Nick Heidfeld już marudzi

Nick Heidfeld z zespołu Lotus-Renault nie popisał się w dwóch pierwszych sesjach treningowych przed GP Australii. Niemiecki zastępca Roberta Kubicy w pierwszej sesji zajął miejsce 12., w drugiej był 13.

Jeszcze kilka godzin temu Nick Heidfeld, tymczasowy zastępca Roberta Kubicy w teamie Lotus-Renault, w samych superlatywach wypowiadał się o bolidzie R31, który jego zdaniem może konkurować z najlepszymi. Po dwóch treningach przed GP Australii rzeczywistość przestała malować się w różowych kolorach, a Niemiec zaczął narzekać na problemy w prowadzenie samochodu.

"Trudno było znaleźć przyczepność na twardych oponach, a drobne problemy, z którymi się borykaliśmy oznaczały, że nie mogłem wykonać długiego przejazdu w końcówce sesji. Dodatkowo, przelotne opady sprawiły, że warunki nie były idealne do uczenia się bolidu - myślę jednak, że mieliśmy szczęście, ponieważ tor właściwie pozostał suchy. Nadal trudno powiedzieć gdzie znajdujemy się pod względem formy, ale dysponujemy teraz nieco jaśniejszym obrazem niż wczoraj" - powiedział Nick Heidfeld po drugiej sesji treningowej.

Reklama

Słabe wyniki treningów nie muszą oznaczać jednak problemów w stajni Lotus-Renault. Możliwe jest, że team Roberta Kubicy stosuje politykę zasłony dymnej. Miejsca poza pierwszą dziesiątką mogą też być efektem założonego planu treningowego. Jak podaje oficjalna strona stajni z Enstone kierowcy Lotusa-Renault, korzystali z nowych systemów, przetestowali również nowe elementy aerodynamiki. Popołudniowe przejazdy ze sporym ładunkiem paliwa potwierdziły również niezawodność systemu hamulcowego i chłodzenia.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy