Na Monzy damy z siebie wszystko

Kimi Raeikkoenen ma ostatnio wyjątkowego pecha. Fiński kierowca Ferrari nie ukończył dwóch ostatnich wyścigów i wszystko wskazuje na to, że nie obroni wywalczonego przed rokiem tytułu mistrzowskiego. Jednak sam przekonuje, że jeszcze nie powiedział swojego ostatniego słowa.

Do końca sezonu pozostało pięć wyścigów. Już w niedzielę najszybsi kierowcy świata będą walczyć o Grand Prix Włoch na legendarnym torze Monza. - To miejsce jest Mekką dla fanów Ferrari, dla tak zwanych tifosi. Ten wyścig wiele będzie znaczył także dla fińskich kibiców - wyjaśnił Raeikkoenen.

- Damy więc z siebie wszystko, aby wygrać na Monzie. - ciągnął 28-letni Fin - To dla Ferrari domowy wyścig i byłoby fantastycznie, gdybym po raz pierwszy w karierze mógł tam zwyciężyć. Nie mam przecież nic do stracenia - zakończył kierowca teamu z Maranello.

Reklama
INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy