Max Mosley: Osłona kokpitu może ratować życie

Po śmiertelnym wypadku Dana Wheldona podczas finałowego wyścigu serii Indy Car, powrócił temat zabezpieczenia kokpitu w bolidzie zewnętrzną osłoną.

Międzynarodowa Federacja Sportów Motorowych (FIA) na początku tego roku rozpoczęła testowanie zewnętrznych osłon, które mogłyby chronić kierowcę bolidu przed uderzeniami z zewnątrz. Taka interwencja została podjęta po dwóch wypadkach, w których poszkodowani zostali Felipe Massa (został uderzony w głowę sprężyną, która odpadła z bolidu innego kierowcy) i Henry Surtees (podczas Formuły 2 koło z innego bolidu uderzyło Brytyjczyka w głowę ze skutkiem śmiertelnym).

Nie wiadomo, czy testy organizowane przez FIA wypadły pomyślnie. Nie został wydany w tej sprawie oficjalny komunikat, ale temat wrócił jak bumerang, po tym jak doszło do śmiertelnego wypadku na torze w Las Vegas podczas zawodów Indy Car. W karambolu 13 samochodów zginął Dan Wheldon.

Reklama

Były szef FIA Max Mosley w rozmowie z telewizją CCN stwierdził, że być może dzięki takiej osłonie Dan Wheldon miałby szansę przeżyć ten wypadek.

- W otwartym kokpicie zawsze jesteś narażony na niebezpieczeństwo ze względu na obiekty mogące uderzyć w kierowcę. Kolejny pałąk antykapotażowy byłby pomocny przy takich wypadkach jak ten Dana Wheldona. Ale jest to coś, co wymaga starannego zbadania - powiedział Mosley dla stacji CNN.

Były szef FIA jednocześnie wyraził obawę, że wprowadzenie osłon mogłoby być wykorzystywane przez zespoły w celach polepszenia bolidów aerodynami.

- Jednym z problemów wprowadzenia tego rozwiązania prawdopodobnie byłby fakt, że uczyniłoby to samochody szybszymi, czego nie chcemy. Ale są inne sposoby, aby je spowolnić - wyjaśnił Mosley.

Dodatkowy kłopot mogłaby stanowić widoczność kierowców. Podczas zawodów na torze zbiera się dużo brudu, który naturalną koleją rzeczy zbierałby się na szybie. Przy nieszczęśliwym wypadku wyciągnięcie poszkodowanego z bolidu byłoby znacznie utrudnione dla służb medycznych. Mosley wierzy jednak, że inżynierowie pracujący przy tego typu zadaniach to najwyższej klasy specjaliści.

- Wszystko to zostanie rozpatrzone przez Techniczną Grupę Roboczą i jeśliby się udało, to z pewnością kierowca byłby lepiej chroniony. Ja wiem, że mamy paru bardzo mądrych ludzi, którzy cały czas pracują nad rozwiązaniem tego typu problemów - zakończył.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy