Massa: Będę walczył o tytuł

Bardzo odważne deklaracje składa kierowca Ferrari Felipe Massa. Brazylijczyk po nieudanym minionym sezonie, teraz wierzy, że w 2011 roku znajdzie się w gronie kierowców walczących o mistrzostwo świata.

Sezon 2010 był kompletnie nieudanym dla Felipe Massy z zespołu Ferrari. Brazylijczyk zajął 6 miejsce w klasyfikacji generalnej zdobywając 144 punkty i z pewnością nie był to wynik, który satysfakcjonował zespół i jego samego.

Po ostatniej kwalifikacji w Abu Zabi w kuluarach po cichu mówiono o tym, że włoski zespół może zrezygnować z usług Felipe jeszcze przed wypełnieniem kontraktu. Kolejne wieści z siedziby w Maranello napłynęły za sprawą szefa stajni "Cavallino". Stefano Domenicali wyraźnie zasugerował, że nadchodzący sezon będzie kluczowy dla przyszłości Brazylijczyka w barwach Ferrari. Według jego słów, jeżeli Felipe myśli poważnie o ściganiu się w czerwonym bolidzie także w przyszłym roku, to musi zacząć regularnie stawać podium. Massa najwyraźniej bardzo poważnie potraktował te słowa, bowiem w ostatnich wywiadach podkreśla, że w sezonie 2011 będzie walczył o najwyższe cele.

Reklama

"Mój cel na ten sezon jest prosty. Wygrywać wyścigi i walczyć o tytuł. Wiem, że w zeszłym roku sprawy poszły nie tak, jak, powinny, ale to już przeszłość. Wierzę, że mogę wrócić do walki o mistrzowską koronę. O niczym innym nie myślę" - deklaruje 29 - letni Brazylijczyk.

Massa podkreślił raz jeszcze, że głównym powodem jego ubiegłorocznych kłopotów było ogumienie.

"Nigdy nie czułem się zbyt komfortowo na tych oponach, szczególnie, jeśli chodzi o przednie gumy. Nie zdołałem przystosować do nich mojego stylu jazdy. A opony te były zupełnie inne od ogumienia z 2009 roku. To zebrało swoje żniwo, zwłaszcza podczas kwalifikacji, kiedy korzystaliśmy z najtwardszych mieszanek" - kontynuuje Felipe Massa.

Felipe Massa zaprzecza jednocześnie dziennikarskim spekulacją, jakoby wpływ na jego słabą postawę w ubiegłym roku był brak motywacji, oraz fakt, że nie był w stanie nawiązać rywalizacji z Fernando Alonso.

"Nigdy nie miałem problemów z motywacją, nawet po trudnym weekendzie w Hockenheim. Fernando był lepszy ode mnie, ale ja znam swój potencjał i wiem, że zespół we mnie wierzy. Zawsze miałem mocnych kolegów w ekipie, jak Michael, czy Kimi, ale nigdy wcześniej nie czułem się niekomfortowo w samochodzie, jak to miało miejsce w 2010 roku. Krytycy? Nie mogli mnie zranić. Niepokoiło mnie jednak to, że nie osiągałem wyników, jakie chciałem" - dodaje brazylijski kierowca Ferrari.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy