Lotus-Renault zrezygnuje z Senny, Pietrowa i Grosjeana?

Właściciel stajni Lotus-Renault Gerard Lopez po zatrudnieniu Kimi Raikkonena nie wyklucza kolejnych wzmocnień w składzie stajni z Enstone. Może to oznaczać, że w przyszłym roku zabraknie miejsca dla Witalija Pietrowa, Bruno Senny i Romaina Grosjeana.

Wyżej wymieniona trójka do niedawana wewnętrznie rywalizowała pomiędzy sobą o dwa miejsca w bolidach stajni w Enstone w kontekście przyszłorocznych startów. Sytuacja odmieniła się diametralnie wraz z oświadczeniem Roberta Kubicy, że nie może zagwarantować, iż powróci do zespołu wraz z rozpoczęciem nowego sezonu oraz po zatrudnieniu byłego mistrza świata - Kimi Raeikkonena.

Gerard Lopez już wówczas zapowiadał rewolucyjne zmiany w zespole. Jako pierwszy swoją posadę, według medialnych doniesień miał stracić Eric Boullier szef zespołu, którego obarczono winą za kiepskie wyniki. Jego miejsce miałby zająć był zawodnik Formuły 1 Gerhard Berger. Austriak ostatnio zdementował te doniesienia.

Reklama

Teraz na cenzurowanym znaleźli się kierowcy, którzy w tym roku stanowili trzon składu - Witalij Pietrow i Bruno Senna oraz przymierzany do składu Romain Grosjean. Okazuje się, że żadnego z tych kierowców możemy nie zobaczyć w przyszłym roku w kombinezonie Lotus, a przynajmniej w pierwszym składzie, pomimo tego, że Pietrow i Senna mają podpisane kontrakty na przyszły rok.

W jednym z ostatnich wywiadów właściciel teamu z Enstone Gerard Lopez stwierdził, że zespół potrzebuje mocnego wsparcia dla Kimiego Raeikkonena, a takich gwarancji Pietrow i spółka nie dają.

- Rozpatrując kandydatów do drugiego kokpitu nie myślimy tylko o Witaliju i Bruno. W drugiej połowie roku naszymi bolidami jeździli młodzi kierowcy. Są naprawdę dobrzy, ale aktualnie olbrzymim problemem jest to, że w F1 mamy naprawdę mało testów. Nie mamy czasu na rozwijanie talentów młodych zawodników. Podejmę decyzję stosunkowo szybko - powiedział Gerard Lopez.

Na transferowym rynku z doświadczonych zawodników bez zatrudnienia pozostają weteran Rubens Barrichello i Adrian Sutil.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy