Lewis Hamilton dostał burę i bije się w pierś

Czwarte miejsce w GP Turcji Lewisa Hamiltona zostało przyjęte w teamie McLaren jako spore rozczarowanie. Szef stajni Martin Withmarsh nie szczędził słów krytyki pod adresem swojego kierowcy.

Hamilton po doskonałym występie w Chinach, gdzie jako jedyny kierowca w tym roku był w stanie pokonać Sebastiana Vettela, w Turcji nie stanął nawet na podium. Jak stwierdził Withmarsh, były mistrz świata jechał zbyt agresywnie na początku wyścigu przez co szybciej niszczył opony niż pozostali rywale. Był to karygodny błąd, który kosztował Brytyjczyka miejsce poza podium.

"Chcemy, aby Lewis atakował, ale czasami to się nie opłaca. Jego tempo w dalszej części zawodów o GP Turcji było dobre, ale opony są bardzo delikatne, więc walka z innymi kierowcami bardzo je niszczy" - tłumaczył Anglik.

Reklama

Do błędu przyznaje się również sam zainteresowany. Hamilton bierze całą winę na siebie.

"Gdybym nie zniszczył ogumienia na początku zawodów bylibyśmy znacznie bliżej czołówki. Wyścigów nie wygrywa się w dwóch pierwszych zakrętach. Byłem niecierpliwy i winę biorę na siebie, choć udanie odrabialiśmy straty" - stwierdził kierowca McLaren.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy