Lawina krytyki spadła na Lewisa Hamiltona

- On jest szalony - skomentował jazdę w Grand Prix Kanady Lewisa Hamiltona, były mistrz świata Formuły 1 Niki Lauda. Po incydencie z Markiem Webberem i Jensonem Buttonem na Hamiltona kolejny raz posypały się gromy.

Lewis Hamilton, kierowca McLarena, w przedostatniej eliminacji mistrzostw świata Formuły 1 na torze w Monako "skasował" dwa bolidy. Najpierw, w walce z Felipe Massą, a potem zepsuł zawody Pastorowi Maldonado z Williamsa, pozbawiając Wenezuelczyka szans na wysokie miejsce. Hamilton otrzymał za to 20 sekund kary.

Jeszcze gorzej było w ostatnim GP Kanady. Tuż po starcie Anglik uderzył w bok samochodu Marka Webbera z Red Bull Racing. Australijczyk wykonał efektowny piruet... i stracił kila pozycji.

"Myślę, że Lewis sądził, iż flaga w biało-czarną szachownicę była w trzecim zakręcie" - ironicznie podsumował zachowanie Hamiltona kierowca Red Bull Racing.

Reklama

Kilka okrążeń później, w bratobójczej walce, Hamilton staranował bolid Jensona Buttona. Późniejszy zwycięzca GP Kanady, przez chwilę nie wiedział, co się stało i zdołał tylko wykrzyczeć przez radio do swojego sztabu techników - Co on robi?! Tym razem Hamilton nie miał tyle szczęścia co w Monako. Brytyjczyk uszkodził na tyle poważnie bolid, że nie mógł kontynuować ścigania.

"Warunki były zdradliwe, robiłem, co mogłem, aby utrzymać samochód na torze. Myślę, że miałem dość dobre tempo. Kiedy spadłem za Jensona on popełnił błąd na ostatnim zakręcie, więc jechałem za nim. Byłem po zewnętrznej, nie widziałem zdjęć, ale czuję, że byłem już w połowie jego bolidu a on zjeżdżał do bandy lub nie widział mnie i wylądowałem na ścianie" - mówił o incydencie z Buttonem, Lewis Hamilton.

Poirytowany zachowaniem i jazdą czarnoskórego kierowcy McLarena był również Austriak, były mistrz świata Niki Lauda.

"Jeśli FIA go nie ukarze, to ja już nie rozumiem tego świata. To co zrobił, wykracza poza wszelkie granice. Istnieje limit, gdzie kończą się żarty. Tak nie można prowadzić. Jeśli dalej tak będzie się działo, dojdzie do nieszczęścia i ktoś niechybnie zginie" - nerwowo tłumaczył trzykrotny mistrz świata w telewizji RTL.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy