Kierowcy obawiają się kwalifikacji do GP Monaco

Czołowi kierowcy Formuły 1 obawiają się, że niemożliwe jest właściwe przeprowadzenie pierwszej części kwalifikacji do wyścigu o Grand Prix Monaco, który w przyszłą niedzielę odbędzie się na ciasnym ulicznym torze w Monte Carlo. Proponują zmianę reguł.

Do ubiegłego roku w mistrzostwach świata startowało 20 kierowców, a gdy wszyscy lub przynajmniej większość z nich znajdowała się na okrążeniach pomiarowych, dochodziło do niebezpiecznych sytuacji i często sobie nawzajem przeszkadzali w uzyskiwaniu lepszych czasów.

Od tego sezonu w stawce są 24 bolidy. Dlatego na tydzień przed GP Monaco większość kierowców zaproponowała przeprowadzenie w ten weekend, podczas Grand Prix Hiszpanii, rozmów na temat zmiany zasad rozgrywania pierwszego etapu kwalifikacji w Monte Carlo.

Jedna z dwóch głównych propozycji to automatyczne zakwalifikowanie do Q2 czterech lub pięciu najmocniejszych ekip, których kierowcy w dotychczasowych startach bez większych problemów przechodzili do tej fazy. Pozostali walczyliby odpowiednio o dziewięć lub siedem wolnych miejsc (po Q1 odpada najwolniejsza siódemka, podobnie jak w Q2).

Reklama

Drugie rozwiązanie przewiduje podział całej stawki 12 ekip na pół, według klucza najszybsi i najwolniejsi. Po przeprowadzeniu dwóch odrębnych 15-minutowych sesji nastąpiłoby porównanie wyników i wyłonienie najlepszej 17.

- W Monaco zbyt duże natężenie ruchu od zawsze było problemem, a teraz tym bardziej może to być uciążliwe. Dotychczas zawsze miałem tam szczęście i udawało mi się zawsze przejechać czyste kółka, co nie jest łatwym zadaniem. Wszyscy widzą, że mamy w stawce trzy najwolniejsze zespoły, więc sprawa się bardziej komplikuje. System podzielonych kwalifikacji ma swoje plusy i minusy, ale jest jakimś rozwiązaniem tej kwestii, choć ciężko będzie wszystkich zadowolić - powiedział Robert Kubica, który w tym sezonie startuje w barwach Renault.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama