Jenson Button - bohater w cieniu Sebastiana Vettela

Jenson Button z teamem McLaren, według niektórych opinii, zaliczył najlepszy sezon w swojej karierze. Brytyjczyk wywalczył tytuł wicemistrza świata i pokonał w wewnętrznej rywalizacji swojego partnera Lewisa Hamiltona. Mistrz świata z 2009 roku w rywalizacji z mistrzem świata Sebastianem Vettelem, nie miał jednak szans.

Bezsprzecznie największą gwiazdą minionego sezonu, był zdobywca mistrzowskiego tytułu Sebastian Vettel z teamu Red Bull Racing. Niemiec w fenomenalnym stylu obronił mistrzowski tytuł wywalczony w ubiegłym roku (122 punkty przewagi nad drugim Jensonem Buttonem ) i pobił długoletni rekord Nigela Mansela w ilości wywalczonych pierwszy pól startowych w jednym sezonie. Kierowca Red Bull Racing 15 razy startował w tym roku z pole position. Jednak cichym bohaterem rywalizacji w sezonie 2011 był Jenson Button. Brytyjczyka na pewno zapamiętamy z niesowitego czterogodzinnego wyścigu o GP Kanady, w którym kierowca McLaren w pewnym momencie była na ostatnim miejscu, aby ostatecznie wygrać zawody. Jeszcze dwukrotnie Button w tym sezonie stanął na najwyższym podium. Powtórzył sukces z 2006 roku na torze Hungaroring w GP Węgier, gdzie wygrał swoje pierwsze GP w karierze oraz triumfował w Japonii na torze Suzuka. To ostatnie zwycięstwo miało dla Jensona specjalne znaczenie. Button prywatnie związany z Jessicą Michibatą - modelką z japońskimi korzeniami, jako jeden z pierwszych poprosił o pomoc dla Japończyków po ataku tsunami w marcu tego roku.

Reklama

Jean Alesi, były kierowca Formuły 1, w jednym z wywiadów przyznał, że jest pod olbrzymim wrażeniem tego co zrobił Button w tym sezonie. Francuz uważa, że był silniejszy niż w roku 2009 kiedy zdobywał tytuł mistrza świata z teamem Brawn.GP

"Prócz Vettela, który wykonał w tym roku niesamowitą robotę, tytuł kierowcy sezonu powinien powędrować do Jensona Buttona. Nie byłem zaskoczony jego osiągami, ponieważ jest przecież mistrzem świata, ale bardziej sposobem, w jaki - nawet gdy coś szło nie po jego myśli, walczył z ustawieniami - wciąż prezentował fantastyczną formę. Popisał się także kilkoma świetnymi manewrami wyprzedzania, więc był agresywny wtedy, gdy było trzeba, był delikatny, gdy wymagała tego sytuacja, a także dostosował się do opon Pirelli szybciej niż większość jego rywali" - powiedział Jean Alesi.

Były kierowca Ferrari zaznaczył również, że za wynikami które w tym sezonie osiągnął Jenson Button, przyszła wygrana rywalizacja wewnątrz zespołu z Lewisem Hamilton, który ma bardzo mocną pozycję w teamie.

"Jego dyspozycja jest jeszcze bardziej przemawiająca, gdy weźmie się pod uwagę to, że w stosunku do jego partnera - Lewisa Hamiltona, Jenson jest w McLarenie stosunkowo nowym nabytkiem. Jestem przekonany, że sezon 2011 był w jego wykonaniu jeszcze bardziej imponujący niż ten, w którym zdobył mistrzostwo kierowców. Musimy także pamiętać, że nie miał w rękach najlepszego samochodu, a jego kolegą z drugiej strony garażu był Hamilton" - powiedział Francuz.

Jeszcze nikt w bezpośrednim, wewnętrznym pojedynku stajni McLaren nie pokonał Hamiltona, odkąd czarnoskóry kierowca zasiadł za sterami bolidu z Woking. Heikki Kovalainen wyraźnie przegrywał, a przyjście do stajni Fernando Alonso wygenerowało tylko konflikt pomiędzy kierowcami i rejteradę Hiszpana.

W tym sezonie Hamiltonowi wyraźnie nie szło, ale nie umniejsza to sukcesu Buttona, który zdobył o 43 punkty więcej od swojego kolegi. Mistrz świata z 2009 roku powiedział, że to nie spadek formy Lewisa Hamiltona spowodowała taki układ w zakończonym sezonie.

"Czuję, że jeździłem lepiej, natomiast oczywiście nie mogę wypowiadać się za Lewisa. On miał parę dość trudnych wyścigów, ale zaliczył także kilka wspaniałych startów. W Abu Zabi był niedościgniony. Nadal jest szybki" - tłumaczył Button. Osobiście czuję się w zespole coraz bardziej komfortowo i pewnie wraz ze znalezieniem właściwego kierunku w samochodzie. W zespole jest dwóch facetów, a ta ekipa, co zrozumiałe, naturalnie zawsze była zespołem Lewisa. On jest mistrzem świata, tak wiele dokonał w McLarenie i wszyscy to ubóstwiają, ale w tym roku czułem, że miałem większy wkład w ten samochód, niż w ubiegłoroczny, a to jest dla mnie naprawdę ważne. Obaj mieliśmy wielki wkład w bolid i naprawdę popychaliśmy to do przodu" - powiedział podczas rozgrywanej w Duesseldorfie imprezie motoryzacyjnej "Race of Champions".

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy