Heidfeld zrzuca winę na Kubicę

Robert Kubica z BMW Sauber zajął 7. miejsce w wyścigu o Grand Prix Europy na niemieckim torze Nurburgring. Polski kierowca mógł zająć lepsze miejsce gdyby nie kolega z zespołu Nick Heidfeld.

Heidfeld, który przegrał start z Kubicą, dwukrotnie uderzył w bolid Polaka. Za drugim razem uczynił to na tyle "skutecznie", że obaj znaleźli się poza torem. Co ciekawe Heidfeld nie czuje się winny kolizji.

"W pierwszym zakręcie Robert wypchnął mnie na ziemię i to samo zrobił w zakręcie numer dwa. Po prostu zamknął drzwi, spychając mnie na tarkę. Tam nie dało się skręcić i zderzyliśmy się. Jeśli spytacie Roberta, to powie pewnie, że to moja wina, a ja mówię, że to była jego pomyłka. On nie zostawił mi miejsca" - powiedział Heidfeld cytowany przez "Przegląd Sportowy".

Reklama

"Wszystko było widać na ekranie. Zostałem uderzony w tył samochodu przez kolegę z ekipy" - stwierdził krakowianin.

Szefowie BMW Sauber nie zajęli jeszcze stanowiska w tej sprawie. W ciągu kilku dni można spodziewać się oficjalnego oświadczenia.

"To ostatnia rzecz, jaką chciałem zobaczyć - kolizja pomiędzy moimi kierowcami. Przez nią straciliśmy szansę na znacznie lepsze wyniki. Przeanalizujemy tę sytuację, najpierw oglądając powtórki telewizyjne, a potem w rozmowie z zawodnikami. Potem ustalimy nasze stanowisko i znowu porozmawiamy z kierowcami" - podkreślił szef teamu Mario Theissen.

Przegląd Sportowy/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy