Hamilton wpędza się w kłopoty. Straci posadę?

Lewis Hamilton z teamu McLaren kolejny raz w tym sezonie znalazł się w ogniu krytyki. Powód wciąż ten sam. Według wielu opinii, zbyt agresywna i nieodpowiedzialna jazda Brytyjczyka. Jak mówi jeden z byłych kierowców F1 związanych z McLarenem, Hamilton przez taką jazdą może stracić posadę w zespole.

Mistrz świata z 2008 roku przyprawia świat Formuły 1 o poważny ból głowy. Anglik swoją niewytłumaczalną agresją podczas wyścigów powoduje sporą liczbę kolizji. Kolizji, stwarzając zagrożenie na torze i często przekreślając szansę na dobry wynik nie tylko sobie, ale także innym kierowcom.

Po raz pierwszy w tym sezonie Hamilton dał znać o sobie podczas Grand Prix Monako. Były mistrz świata dwukrotnie doprowadził do kontaktu z bolidem Ferrari prowadzonego przez Felipe Massę. Przy drugiej kolizji Massa rozbił bolid w tunelu i musiał wycofać się z wyścigu, Hamilton został ukarany przejazdem przez aleję serwisową. Dwa tygodnie później, Hamilton w trakcie GP Kanady, podczas manewru wyprzedania wjechał w bok bolidu jadącego z przodu partnera z zespołu Jensona Buttona. Urwane zawieszenie w aucie Hamiltona i koniec wyścigu dla mistrza świata z 2008 roku.

Reklama

W GP Belgii na torze Spa Francorschamps Hamilton uczestniczył w kolizji z Kamui Kobayashim z teamu Sauber. Japończyk na 13 okrążeniu chciał wyprzedzić Brytyjczyka, Hamilton broniąc się przed atakiem zajechał tor jazdy bolidowi Sauber, który uderzył w samochód Hamiltona, a ten wylądował na bandzie. Kierowca McLarena długo nie chciał wziąć odpowiedzialności za to zdarzenie. Swój pogląd zweryfikował po obejrzeniu powtórek. Po fali krytyki jaka na niego spadła posypał głowę popiołem i obiecał poprawę.

"To był po prostu błąd, ale nie wynikający z agresji. Ludzie obwiniają za wszystko moje bezkompromisowe podejście, lecz to nie ma nic do rzeczy - nawet nie wiedziałem, że on tam był. Nadal będę rywalizował w ten sposób, tylko zrobię wszystko, by uniknąć kłopotów. Będę zostawiał zawodnikom o wiele więcej miejsca" - stwierdził po GP Belgii kierowca McLarena.

Brytyjczyk dotrzymał słowa tylko w kolejnym wyścigu o GP Włoch na torze Monza, chociaż chwilami jego walka o pozycję z Michaelem Schumacherem z Mercedes GP mogła zakończyć się fatalnie dla obu kierowców. Już w następnej eliminacji o GP Singapuru Hamilton pokazał, że deklaracje złożone po wyścigu na belgijskim Spa odeszły w niepamięć. Na 13 okrążeniu Hamilton dysponując szybszym bolidem mógł wyprzedzić jadącego przed nim Felipę Massę na kilka różnych sposobów. Wybrał ten najgorszy. Po nieudanej pierwszej próbie zamiast chwilowo odpuścić, ponowił atak, który z góry skazany był na niepowodzenie (brak miejsca na torze ). Skończyło się na przebitym kole Brazylijczyka i urwanym przednim skrzydle w bolidzie Brytyjczyka. Po tym incydencie doszło do szarpaniny pomiędzy oboma kierowcami już po zakończeniu wyścigu. Poirytowany Massa złapał Hamiltona za przysłowiowe "klapy" na co Anglik zareagował słowami "Zostaw mnie człowieku".

Nieodpowiedzialną jazdę niejednokrotnie krytykowali "wielcy" F1 między innymi trzykrotny mistrz świata Niki Lauda, który nie zostawiał na Brytyjczyku suchej nitki. Ostatnio do tej grupy dołączył Jackie Stewart. Trzykrotny mistrz świata po GP Singapuru stwierdził, że Lewis Hamilton powinien zmienić swoje postępowanie podczas ścigania się.

"Jestem trochę zdezorientowany bo na pewno Lewis wie jak trzeba ścigać się w F1 oraz nie wątpię że posiada bardzo duży talent. Aby być świetnym kierowcą nie można popełniać seryjnych błędów, jakie popełnia Hamilton. Żaden dobry kierowca nie popełniał aż tylu błędów" - powiedział Jackie Stewart.

Jeszcze dalej posuwa się Johnny Herbert były kierowca F1 związany od lat z teamem, którego barwy reprezentuje Hamilton. Stwierdził on, że Hamilton prezentując taką jazdę może stracić posadę w stajni z Woking.

"Jestem pewien, że McLaren chce go u siebie zatrzymać, ale lojalność ekipy może zacząć zanikać, jeśli dalej będzie popełniał tak kosztowne błędy" - napisał 47-letni Herbert dla dziennika "The National".

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy