GP Brazylii ostatnim wyścigiem Rubensa Barrichello?

Jest niekwestionowanym rekordzistą Formuły 1 w liczbie startów. Ma najwięcej przejechanych okrążeń na torach Formuły 1. Jeździł dla najlepszych, nigdy nie został mistrzem świata. Rubens Barrichello ( Williams ), za niespełna dwa tygodnie, w rodzimej Brazylii, może pojechać swój ostatni wyścig w bogatej karierze.

Urodzony w maju 1972 roku Rubens Barrichello, trafił do Formuły 1 dwadzieścia jeden lat później. Pierwszym teamem Brazylijczyka był zespół Jordan, w którym spędził cztery sezony i zdobył pierwsze w karierze pole position ( 1994 rok GP Belgii ). W 1997 roku przeszedł do stajni Stewart Grand Prix, której twórcą był legendarny Jackie Stewart.

Trzy lata później Brazylijczyk kolejny raz zmienił przynależność, zamieniając słaby bolid Stewart na czerwony samochód Ferrari. Barrichello nie miał szczęścia, bo u jego boku w teamie z Maranello jeździł wówczas faworyzowany przez Włochów Michael Schumacher. Wobec jasno określonych zadań ( pomoc w zdobywaniu kolejnych tytułów przez "Schumiego" ) największym sukcesem kierowcy rodem z San Paulo był tytuł wicemistrza świata w roku 2004.

Reklama

Następnym przystankiem w karierze Brazylijczyka był team Honda, gdzie trafił w roku 2006. W słabym zespole nie odnosił sukcesów, skupiając się raczej na walce o przetrwanie w F1, aniżeli na odgrywaniu znaczących ról w poszczególnych wyścigach. Sytuacja diametralnie zmieniła się wraz ze zmianą właściciela teamu, którym został Ross Brawn.

W sezonie 2009 bolid stajni Brawn.GP wyposażony w podwójny dyfuzor był bezkonkurencyjny dla rywali. Mistrzem świata został partner Barrichello - Jenson Button. Brazylijczyk została II wicemistrzem świata i był to ostatnim wielki sukces Barrichello w dotychczasowej karierze.

W kolejnym sezonie Barrichello jeździł już dla stajni sir Franka Williamsa. Pierwszy rok w ekipie z Grove, można zaliczyć do średnich w jego wykonaniu, jak i całego zespołu. Jednak Brazylijczyk zapisał się w tabeli wszech czasów, jako zawodnik z największą liczbą startów w eliminacjach F1 i największą ilością przejechanych okrążeń w historii startów w Formule 1.

Katastrofa przyszła wraz z sezonem 2011. Słaby bolid i problemy finansowe teamu sprawiły, że Barrichello bardzo często plasuje się w drugiej połowie słabszej dziesiątki. Sir Frank Williams postanowił zadziałać radykalnie i pozyskać nowego strategicznego sponsora, który zagwarantuje przyszłość jego stajni.

W tych planach najprawdopodobniej nie ma miejsca dla Rubensa Barrichello, który będzie musiał ustąpić miejsca dla innej gwiazdy Formuły 1 - Kimi Raeikkonena (od powrotu Fina sponsor warunkuje podpisanie umowy ). Brazylijczyk nie składa broni, o czym mówił po ostatnim wyścigu o GP w Abu Zabi i nadal liczy na przedłużenie umowy ze stajnią z Grove. Startując z ostatniej linii (nieudane kwalifikacje) Brazylijczyk finiszował na miejscu 12, co według jego oceny, jest wystarczającym dowodem na to, że wciąż jest w dobrej dyspozycji.

"Myślę, że pokazałem im, że za kierownicą jestem ciągle młodym duchem zawodnikiem i liczę, że to do nich dotarło. Wyścig potoczył się fantastycznie. Nawet jeśli weźmiesz pod uwagę to, że podczas weekendu przejechałem zaledwie trzydzieści kółek i ustawienia nie były idealne, w wyścigu i tak dysponowałem dobrym samochodem. Walczyłem cały czas, przeprowadziłem dobre manewry wyprzedzania i niestety pech chciał, że nikt nie odpadł z rywalizacji, ponieważ na ostatnim kółku wałczyłem o jedenastą pozycję. Myślę, że przy tym samochodzie było to nasze maksimum - zapewniał Barrichello.

"Szczerze mówiąc, to start z ostatniego pola jest o wiele bardziej nerwowy niż ten z pierwszego. Nie wiesz, co dzieje się przed tobą, nie wiesz czy samochody zwolnią i tak dalej. Myślę, że robiłem co w mojej mocy i po pierwszym kółku jechałem już na osiemnastym miejscu. To dobre odzyskanie straconych pozycji i jestem z niego bardzo zadowolony. Muszę być zadowolony z weekendu. Był frustrujący, ale przynajmniej dał mi to, czego pragnąłem - ostry wyścig i ciągłą walkę" - przekonywał weteran torów Formuły 1.

Podczas GP Abu Zabi w boksach Williamsa widziano menadżera Kimi Raikkonena, który według prasowych doniesień finalizował umowę dla "Icemana". Jeżeli te informację się potwierdzą, to przyszłość Barrichello, nawet przy jego najbardziej ambitnej postawie i deklaracjach jest przesądzona, tegoroczny domowy wyścig o GP Brazylii na torze Interlagos, może być ostatnim w przebogatej karierze występem Rubensa Barrichello na torze Formuły 1.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama