Glock wie, że będzie ciężko, ale wierzy że przyjdą sukcesy

Niemiec Timo Glock broni swojej decyzji o podpisaniu kontraktu na przyszłoroczny sezon Formuły 1 z nowym w rywalizacji teamem Manor. Przyznał jednak również, że ma świadomość, jak trudno będzie mu w 2010 roku walczyć o punkty. -W pierwszych sezonach wszyscy będą się z nas śmiać i wytykać nas palcami, ale za 2-3 lata zaczniemy odnosić dobre wyniki - przewiduje.

27-latek w dwóch ostatnich sezonach był kierowcą Toyoty, która przed kilkoma miesiącami wycofała się z utrzymywania teamu Formuły 1. Media często informowały, że jego usługami zainteresowany był nowy zespół Roberta Kubicy, Renault, jednak Niemiec zaskoczył wszystkich i podpisał kontrakt z debiutującym w rywalizacji Manorem.

Na łamach magazynu "Auto Bild" starał się bronić swojej decyzji. - Wielu uważa, że będzie to dla mnie początek końca w Formule 1, ale jestem kierowcą, który przeżył już w swojej karierze wiele wzlotów i upadków - powiedział Glock. - Potrafię patrzeć przyszłościowo, a moim zdaniem przychodzi w Formule 1 okres ponownej dominacji teamów zarządzanych przez prywatnych inwestorów.

Reklama

Niemiec ma świadomość, że na sukcesy w Manorze będzie musiał trochę poczekać. - Nasz zespół jest dobrym połączeniem młodych, bardzo zmotywowanych pracowników i osób z dużym doświadczeniem - stwierdził. - Jesteśmy przygotowani na to, że w pierwszych sezonach wszyscy będą się z nas śmiać i wytykać nas palcami, ale za 2-3 lata zaczniemy odnosić dobre wyniki.

- Dla mnie o wiele bardziej satysfakcjonującą jest praca od podstaw w małej drużynie, niż jazda dla teamu, który na starcie zapewniałby mi pewne wyniki - zakończył.

ASInfo/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy