Formuła 1 pojedzie w tym tygodniu we Włoszech

W sezonie 2020 w kilka razy aktualizowanym z powodu pandemii koronawirusa kalendarzu mistrzostw świata Formuły 1 znalazły się trzy wyścigi na włoskich torach. Pierwszy z nich - Grand Prix Italii, ósma runda cyklu. zostanie rozegrany już w najbliższą niedzielę 6 września na torze Monza.

Wyścig na Monzy, obiekcie uważanym za jeden z najszybszych w kalendarzu, jest dla ekipy Ferrari najbardziej prestiżową rundą mistrzostw świata.

Tor, gdzie pierwszy wyścig Grand Prix odbył się w 1950 roku, jest kolebką włoskiej motoryzacji, tutaj kariery zaczynali najbardziej znani kierowcy Italii. Jednak dla teamu Ferrari ostatnie prawie dziesięć lat nie było na ich "domowej" Monzie udane. Tylko rok temu zwyciężył Monakijczyk Charles Leclerc z Ferrari, wcześniej od 2010 roku żaden z kierowców tego zespołu nie stanął na najwyższym stopniu podium.

Największe sukcesy włoski zespół zanotował w latach 2000-2006, gdy wygrał tam pięć z siedmiu wyścigów. Trzy razy najszybszy był Niemiec Michael Schumacher i dwa razy Brazylijczyk Rubens Barichello.

W historii imprezy rekordzistami są Schumacher i Brytyjczyk Lewis Hamilton (Mercedes). Niemiec był najlepszy pięciokrotnie, w latach: 1996, 1998, 2000, 2003, 2006. Pięć zwycięstwa ma na koncie Hamilton (2012, 2014, 2015, 2017, 2018), a trzy Niemiec Sebastian Vettel (2008, 2011, 2013).

Ferrari, które początek tegorocznego sezonu nie może zaliczyć do udanych, do startu na Monzie przygotowuje się od kilku tygodni. Ostatnim sprawdzianem miał być wyścig o Grand Prix Belgii na torze Spa. Tam jednak sprawdzian zupełnie się nie udał, Vettel był 13., a Leclerc - 14. Jeżeli w najbliższy weekend będą w podobnej dyspozycji, to może dojść do blamażu.

We Włoszech na dobry wynik liczy Hamilton. Sześciokrotny mistrz świata, lider klasyfikacji generalnej cyklu wygrał w tym roku pięć z siedmiu wyścigów. Brytyjczyk mówi w wywiadach, że jazda nadal sprawia mu wielką przyjemność, że nie myśli o biciu żadnych rekordów. Nieoficjalnie jednak wiadomo, że w tym roku za cel postawił sobie wyrównanie osiągnięcia Schumachera, który ma w dorobku siedem tytułów mistrza świata. Hamilton ma ich sześć, ale prostą drogą zmierza do zdobycia siódmego. Ma już na koncie 157 pkt, o 47 pkt wyprzedza Holendra Maxa Verstappena z Red Bulla.

W trudnej sytuacji będą w niedzielę także zawodnicy ekipy Alfy Romeo, gdzie kierowcą testowym i rezerwowym jest Robert Kubica. Monza to dla nich także "domowa" runda cyklu, ale ich przy tegorocznych osiągnięciach trudno jest liczyć na dobry wynik. Fin Kimi Raikkonen nie zdobył dotychczas ani jednego punktu, Włoch Antonio Giovinazzi ma na koncie tylko dwa.

"Nasz cel się nie zmienia, musimy dotrzeć do drugiej części kwalifikacji, aby uzyskać najlepszą pozycję na starcie. Tylko wtedy można pojechać lepiej, gdy ruszamy z końca stawki nie jest to możliwe" - optymistycznie planuje Fin, któremu tydzień temu w Belgii udało się wygrać z dwójką Ferrari.

Także Giovinazzi optymistycznie podchodzi do najbliższego startu.

"Mój domowy wyścig zawsze oznacza dla mnie coś wyjątkowego. Choć bez fanów na trybunach nie będzie tak samo jak zawsze, ale wiem, że wielu kibiców będzie oglądało zawody w domu w telewizji. W zeszłym roku pojechałem nieźle, byłem na dziewiątym, punktowanym miejscu, chcę to powtórzyć" - deklaruje Włoch.

Tor Autodromo Nazionale di Monza (na północ od Mediolanu) liczy 5 793 m, kierowcy mają do przejechania 53 okrążenia, w sumie 306,72 km. Po raz pierwszy GP Włoch rozegrano tam w 1950 roku. Na Monzie ustanowiony został rekord prędkości Formuły 1 przejazdu jednego okrążenia. W 2004 roku Kolumbijczyk Juan Pablo Montoya uzyskał średnią 262,24 km/h.

W tegorocznym sezonie po wyścigu na Monzie we Włoszech odbędą się jeszcze dwa. Pierwszy już 13 września na torze Mugello, a kolejny 1 listopada na Imoli.

Reklama
PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy