Formuła 1: Nadal tylko jeden wyścig we Włoszech

Trwa zamieszanie wokół organizacji GP Rzymu. Według doniesień prasowych Luca di Montezemolo prezydent Ferrari jest przeciwny organizacji dwóch GP w jednym kraju. Tym informacją zaprzecza Gianni Alemanno burmistrz Rzymu.

Luca di Montezemolo prezydent Ferrari, według doniesień prasy, ostro zaprotestował przeciwko organizacji GP - Rzymu. Chodzi mianowicie o to, że prezydent Ferrari nie chce, aby w jednym kraju rozgrywano podwójne zawody cyklu GP, a tak byłoby w wypadku Włoch. Półwysep Apeniński ma już swoje GP, rozgrywane na torze Monza pod Mediolanem. Gdyby doszło do organizacji GP Rzymu, jak przewidywano w roku 2012, byłby to drugi wyścig GP organizowany w Italii. Na takie rozwiązanie nie chcą się zgodzić w zespole "Cavallino" (Ferrari).

"Nasze stanowisko jest jasne i klarowne. Nie ma tutaj miejsca na żadną dyplomację. Jest wiele krajów, które ubiegają się o organizację zawodów GP Formuły 1. Dlatego przyjęliśmy zasadę, że jeden kraj może organizować jeden wyścig. Jedyne odstępstwo od tej reguły może dotyczyć miejsca, gdzie odbędzie się wyścig. I tutaj organizatorzy mogą się kierować różnymi względami, także finansowymi. Jeżeli ktoś mówi o tym, że jeden kraj, będzie miał dwa wyścigi, to są to tylko spekulacje" - tłumaczy na łamach La Gazzetta dello Sport Stefano Domenicali, szef zespołu Ferrari.

Reklama

Tym informacjom zaprzecza burmistrz Rzymu Gianni Alemanno.

"Rozmawiałem z prezydentem Ferrari i powiedział mi wprost, że nie ma nic przeciwko temu, aby GP Rzymu odbyło się zgodnie z ustaleniami. Tłumaczył mi, że jego słowa odnosiły się do generalnej zasady przyznawania organizacji GP Formuły 1. Luca di Motezemolo mówił o tym, że coraz więcej krajów orientalnych, jest zainteresowane organizacją wyścigów GP Formuły 1. Nie można jednak dopuścić do tego, żeby z kalendarza wypadały inne GP kosztem nowych, bowiem niewyobrażalnym jest coroczne powiększanie kalendarza F1. Rzym ma być organizatorem specjalnego GP i według mojej wiedzy nie ma zadanego zagrożenia, aby odbyło się ono zgodnie wcześniejszymi ustaleniami" - wyjaśnia dla La Gazzetta dello Sport Gianni Alemanno.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy