Fisichella oskarża Vettela

Giancarlo Fisichella nie jest do końca zadowolony ze swojego debiutu w zespole Ferrari. Włoch przyjechał do mety na dziewiątej pozycji, tuż za punktowaną strefą. Fisichella zaraz po wyścigu miał duże pretensje do ósmego na mecie Sebastiana Vettela (Red Bull), który według słów "Fisico" w trakcie wyścigu nie walczył do końca uczciwie.

Zmiennik Felipe Massy twierdził, że jadący przed nim Sebastian Vettel, nieprawidłowo zamknął jego tor jazdy. Komisarz wyścigu nie dopatrzył się przewinienia niemieckiego kierowcy ze stajni Red Bulla.

"To nie był wyścig sto na sto w moim wykonaniu. Mogę pojechać zdecydowanie lepiej, chociaż z drugiej strony to nie był zły występ. Miałem trochę pecha, bo gdyby nie to, że rozbiłem samochód w sobotnim treningu, na pewno same kwalifikacje wypadłyby lepiej. Dla mnie, jednak najważniejszy jest fakt, że nikt z ekipy Ferrari nie zgłaszał żadnych obiekcji do mojego występu. Przeciwnie, wszyscy byli zadowoleni. Z samego wyścigu generalnie jestem zadowolony, chociaż nie zdobyłem punktów. Być może duży wpływ na ostateczny układ miejsc miała nieprzyjemna sytuacja z drugiego okrążenia, kiedy to chciałem zaatakować jadącego przede mną Sebastiana Vettela. Ten w sposób nieregulaminowy zamknął tor mojej jazdy. Złożyliśmy oficjalną notę do komisarza wyścigu, ale została zignorowana. Trochę to dziwne, bo z naszego punktu widzenia, Vettel nie pojechał do końca fair. Gdyby wówczas udałby mi się wyprzedzić bolid Red Bull, z dużym prawdopodobieństwem przywiózłbym punkty. No cóż, to już historia, teraz myślę, o kolejnym GP na torze w Singapurze. Lubię tam jeździć i dlatego myślę, że powinno być lepiej, jak w debiucie" - powiedział dla "La Gazzetta dello Sport" Giancarlo Fisichella.

Reklama
INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy