Fisichella, nie Kubica, będzie kierowcą Ferrari

Włoch Giancarlo Fisichella, a nie Robert Kubica, będzie startował w barwach teamu Ferrari w pięciu ostatnich wyścigach tegorocznych mistrzostw świata Formuły 1. Włoski zespół porozumiał się z Force India-Mercedes w sprawie rozwiązania kontraktu z 36-letnim kierowcą i jego pozyskania do ekipy z Maranello.

W czwartek po południu Ferrari zapowiedziało oficjalne ogłoszenie nazwiska nowego kierowcy na godzinę 16.30, ale niespełna godzinę wcześniej oświadczenie dla prasy wydał team Force India-Mercedes, w którego barwach w niedzielę Fisichella zajął drugie miejsce w Grand Prix Belgii.

"Giancarlo i jego menedżer rozmawiali ze mną wczoraj o propozycji Ferrari. Dla każdego włoskiego kierowcy miejsce w bolidzie Ferrari jest szczytem marzeń i Giancarlo nie jest tu wyjątkiem. Nikt nie powinien mu w tym wypadku stawiać przeszkód" - napisał właściciel Force India-Mercedes Vijay Mallya.

Reklama

Rozwiązanie kontraktu w trybie natychmiastowym oznacza, że Fisichella już w przyszłym tygodniu będzie mógł wystąpić w czerwonym bolidzie Ferrari na torze Monza podczas Grand Prix Włoch. W nowych barwach pojedzie też w czterech ostatnich wyścigach sezonu.

"Vijay Mallya zasłużył na wielkie uznanie za to, że pozwolił mi związać swój los ze Scuderią Ferrari. To zawsze było moją ambicją i nigdy tego nie ukrywałem. Jestem bardzo szczęśliwy" - powiedział włoski kierowca.

Czwartkowa decyzja oznacza definitywne rozwiązanie kwestii zastępstwa za Felipe Massę, który w tej chwili przechodzi rehabilitację po wypadku jakiego doznał przed miesiącem podczas kwalifikacji do Grand Prix Węgier. Na torze Hungaroring został uderzony w głowę przez metalową sprężynę, w wyniku czego doznał pęknięcia kości czaszki nad lewym okiem.

Konieczna okazała się operacja, jaką przeszedł w klinice wojskowej w Budapeszcie. Stan zdrowia Brazylijczyka regularnie się poprawia, jednak na pewno nie wróci na tor w tym sezonie, a lekarze wciąż nie wypowiadają się na temat jego przyszłorocznych startów.

Początkowo miejsce Massy miał zająć po miesięcznej przerwie wakacyjnej Niemiec Michael Schumacher, ale ze względów zdrowotnych powrót siedmiokrotnego mistrza świata nie doszedł do skutku. Szefostwo Ferrari wystawiło więc do Grand Prix Europy i GP Belgii Włocha Lucę Badoera, swojego kierowcę testowego. Ten jednak nie zachwycił w Walencji i Spa, więc rozpoczęto poszukiwania nagłego wzmocnienia przed najważniejszym wyścigiem na Monzie.

"Wybraliśmy Fisichellę, ponieważ oczekujemy, że zapewni nam dobre wyniki w decydującej części sezonu. Giancarlo wiele razy pokazał podczas długiej kariery, że jest szybki i konkurencyjny na torze. Jesteśmy dumni, że w naszym bolidzie pojedzie włoski kierowca w naszym domowym wyścigu" - powiedział dyrektor zespołu z Maranello Stefano Domenicali.

W tym tygodniu włoskie media regularnie donosiły o staraniach Ferrari, a w większości publikacji przewijały się głównie dwa nazwiska: Fisichelli i Kubicy, który obecnie szuka nowego pracodawcy na przyszły rok. To skutek decyzji niemieckiego koncernu BMW o wycofaniu się z Formuły 1 po tym sezonie.

W poniedziałek Kubica pojawił się w Warszawie, a na spotkaniu z dziennikarzami stwierdził, że na razie prowadzi wstępne rozmowy z kilkoma zespołami, a ostateczną decyzję podejmie w ciągu najbliższych tygodni. Jego nazwisko w spekulacjach prasowych najczęściej kojarzone było z Renault, Toyotą, Williams-Toyota oraz właśnie z Ferrari.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy