Ferrari wychodzi z dołka?

Trzy punkty Kimiego Raikkonena, który w ostatniej eliminacji MŚ formuły 1, na torze Sakhir w Bahrajnie przyjechał na 6 miejscu były pierwszą tegoroczną zdobyczą punktową, jaką zanotował team Ferrari w czterech dotychczasowych cyklach GP formuły 1.

Takie wyniki ze zrozumiałych względów nie satysfakcjonują nikogo w ekipie z Maranello, dlatego szef stajni Stefano Domenicali, już teraz zapowiada, że za niespełna dwa tygodnie w Hiszpanii "Cavallino" będzie dysponować ulepszonym modelem bolidu F60. Czy to zapowiedz końca kryzysu?

Najbliższe Grand Prix w Hiszpanii na torze w Barcelonie ma być przełomowe dla teamu Ferrari, chociaż nie będzie to wyścig z gatunku być albo nie być dla popularnego "konika".

- Hiszpania będzie bardzo ważnym etapem w tym sezonie, gdzie wiele rzeczy powinno się rozstrzygnąć jeżeli chodzi o rozwiązania techniczne bolidu także w kontekście sezonu 2010. Zobaczymy jak daleko możemy "zajechać" z tymi rozwiązaniami, którymi dysponujemy. Najbliższy wyścig pokaże jak dużo pracy jeszcze przed nami, aby zrobić dalsze kroki w celu poprawienia naszego auta. Z drugiej jednak strony nie będzie to nasza jedyna i ostatnia szansa na odbicie się od dna, inaczej mówiąc nie będzie to walka o życie - tłumaczy szef teamu Ferrari Stefano Domenicali.

Reklama

Ferrari po zaledwie czterech kwalifikacjach traci już 47 punktów do prowadzącego teamu Brown. Jeżeli przełom nie nastąpi w pierwszej kwalifikacji europejskiej później może już nie starczyć czasu.

- Nie możemy skupiać się tylko na dyfuzorach - kontynuuje Domenicali. Musimy naciskać na rozwój całego bolidu, bowiem przed nami etap ścigania w Europie, który będzie kluczowym w walce o mistrzowski tytuł w klasyfikacji konstruktorów. Oczywiście, że nie wszystko rozstrzygnie się w Barcelonie i nikt tak tego traktuję przynajmniej w naszej stajni. My wiem, że jesteśmy z Ferrari i póty matematyka mówi, że możemy wygrać klasyfikację konstruktorów będziemy walczyć o ten tytuł. Znamy progres naszych wyników i wiemy że postępy są, choćby patrząc z perspektywy ostatniego GP Bahrajnu. Musi być lepiej! Chociaż należy pamiętać także, że inni również będą pracować nad ulepszeniami, o których my nie wiemy. Musimy spokojni i opanowani. Dzisiaj już wiemy, że na Grand Prix Hiszpanii mamy zupełnie inny samochód, który na pewno jest lepszy od tego, którym dysponowaliśmy do tej pory. Jak daleki jest to postęp? Ciężko wyrokować w tym momencie, bo jak powiedziałem wcześniej inni nie stoją w miejscu. Wracając do punktów Kimiego w ostatnim wyścigu, to było to minimum, które zakładaliśmy. Teraz pozostaje nam mieć tylko pewność, że możemy rozwiązać wszystkie nasze problemy. Dzisiaj przynajmniej wiemy, co musimy zrobić i z patrząc z tej strony było to bardzo ważne osiągnięcie - kończy szef Ferrari Stefano Domenicali.

Ile sprawdzi się z tych zapowiedzi sympatycy Ferrari przekonają się 10 maja podczas najbliższego Grand Prix w Barcelonie. We Włoszech już teraz słychać głosy, że Ferrari powraca.

RG

INTERIA360
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy