Ferrari grozi wycofaniem

Po środowym werdykcie jaki zapadł w sprawie oszustwa McLarena, które miało miejsce w trakcie GP Australii, w teami Ferrari zapanowała wściekłość. Mówi się nawet o wycofaniu stajni z Maranello z dalszej rywalizacji!

Wczorajsza decyzja odsuwająca zespół McLaren od trzech Grand Prix w zawieszeniu na 12 miesięcy, po tym jak udowodniono oszustwo Lewisowi Hamiltonowi, bardzo rozczarowała zespół Ferrari, gdzie nadal bardzo dobrze pamięta się aferę szpiegowską z czerwca 2007 roku. Przypomnijmy tylko, że ówczesny kierownik techniczny Ferrari Nigel Stepney przekazywał tajne informację i szczegóły techniczne zespołowi McLaren, odbiorcą dokumentów według przeprowadzonego śledztwa miał być Mike Coguhlan.

Pierwszy werdykt FIA nie był pomyślny dla zespołu Ferrari. 26 lipca 2007 w Paryża McLaren, został co prawda winnym złamania paragrafu 151 c regulaminu Międzynarodowego Kodeksu Sportowego, ale żadna kara nie została na McLaren nałożona, bowiem według FIA, nie było wystarczających dowodów. Dopiero po odwołaniu się od tej decyzji przez zespół Ferrari do Międzynarodowego Sądu Apelacyjnego przy FIA, wznowiono ponownie śledztwo, które zakończyło się 13 września największą karą w historii F1. McLaren zapłacił 100 milionów dolarów grzywny i stracił wszystkie punkty w kategorii konstruktorów za rok 2007.

Reklama

Kierownictwo Ferrari nigdy nie ukrywało, że pierwsza decyzja została podjęta przez przewodniczącego FIA Maxa Mosleya w bardzo dziwnych okolicznościach. Podobnie jest komentowany wczorajszy wyrok, który zawiesza wymierzenie kary dla McLarena. - Być może Martin Whitmarsh, szef McLarena wie lepiej od innych, jak pisać listy do FIA? Chociaż chcemy w to wątpić - tłumaczą w teamie Ferrari wczorajsze orzeczenie. Zespół Ferrari sentencję FIA zawieszającą karę dla McLarena odebrał, jak policzek dla ekipy, która stanowi historię sportów motorowych, zwłaszcza F1.

Konflikt zaostrza także wizja przyszłości. Chodzi o obniżenie kosztów od 2010 roku i nową strukturę Formuły 1. Rozwiązania zaproponowane przez FIA, niekoniecznie są po drodze zespołowi spod znaku "konika". Prezydent Ferrari Luca di Montezemolo już w trakcie kwalifikacji do ostatniego Grand Prix w Bahrajnie, zapowiadał, że cierpliwość Ferrari, na to co dzieje się w F1 ma swoje granice, a ta powoli się wyczerpuje. Po wczorajszym werdykcie w zespole z Maranello panuję wściekłość i nie wyklucza się wycofania teamu Ferrari z rywalizacji.

RG, INTERIA360

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy