F1: Nowe testy przednich skrzydeł

Międzynarodowa Federacja Sportów Motorowych (FIA), modyfikuje testy przednich skrzydeł, na zdolność uginania się pod naporem powietrza. Nowe przepisy weryfikacyjne mają być wprowadzone jeszcze przed najbliższym GP w Belgii.

Jak donosi "Autosport.com" jeszcze przed GP Belgii będą wprowadzone nowe przepisy, określające testy przednich skrzydeł na zdolność uginania się pod naporem powietrza. Jest to pokłosie kontrowersyjnych konstrukcji przednich spojlerów w bolidach Red Bull RB 6 i Ferrari F 10. Wcześniejsze weryfikacje FIA, co prawda nie wykazały nieprawidłowości w zachowaniu i konstrukcji tego elementu w wyżej wymienionych bolidach, ale jak przyznaje Stefano Domenicali szef zespołu z Maranello, istniej możliwość przejścia takich testów przez skrzydło, które nie do końca pozostaje w zgodzie z przepisami.

Reklama

W tym momencie test przeprowadzany przez FIA polega na obciążeniu elementu aerodynamicznego siłą 500 Newtonów, która stanowi równowartość masy około 50 kg. Pod tym naporem końce skrzydeł nie mogą się ugiąć bardziej, niż o 10 mm.

FIA chce skorzystać z przepisu 3.17.8 Regulaminu Technicznego, który pozwala na prowadzenie dodatkowych obciążeń/ testów giętkości na każdy element nadwozia, który wygląda na (lub jest podejrzewany) ruchomy w trakcie poruszania się samochodu.

Tym samym Międzynarodowa Federacja Sportów Motorowych zastrzega sobie prawo, do zwiększenia testowego obciążenia do 100 kilogramów, przy czym stopień giętkości skrzydła może wzrastać jedynie liniowo, czyli zamiast 10 mm, tym razem będzie to 20 mm. Dzięki temu uniemożliwione ma być wykorzystywanie materiałów, które pozwalają zaliczyć test, pozostając jednocześnie w sprzeczności z ideą przepisu.

Ross Brawn szef Mercedes GP przyznaje, że, opracowanie technologii podobnej do Red Bulla oraz Ferrari będzie kolejnym czasochłonnym i kosztownym przedsięwzięciem. Tym samym Brytyjczyk liczy, że nowy test wyjaśni kwestię uginających się elementów aerodynamicznych.

"Na tym polega nasz dylemat. Nasz i McLarena. Nie wiem jeszcze jak oni to robią, ale jeśli poświęcimy temu wystarczającą ilość środków, jestem przekonany, że moglibyśmy znaleźć się w takiej samej sytuacji. Wolelibyśmy jednak tego nie robić?. Chcemy więc wyjaśnienia sprawy, ponieważ w przyszłym roku będzie to bardzo ważne. Jeśli zostanie to uznane za dopuszczalne, wtedy zdecydowanie będziemy chcieli mieć to na wyposażeniu w przyszłym roku" - wyznał na łamach "Autosport.com" Ross Brawn.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy